Rozwiฤ zujesz dyktando:
Poลรณw ryb
Byล piฤkny, sลoneczny poranek. Pan Janusz uznaล, ลผe pรณjdzie na poลรณw ryb. Wziฤ ล swojฤ wฤdkฤ i udaล siฤ nad rzekฤ. ลปywiล nadziejฤ, ลผe uda mu siฤ zลowiฤ duลผo ryb dla swojej ลผony Haliny i syna Grzesia. Zarzucaล wฤdkฤ z zaลoลผonฤ przynฤtฤ raz po raz, ale niestety nie udaลo mu siฤ nic zลowiฤ. Rybak dumaล i dumaล, lecz w ลผaden sposรณb nie mรณgล zrozumieฤ, jak to jest w ogรณle moลผliwe. Gdy tak myลlaล, przyszedล nad rzekฤ jego syn Grzeล i przyniรณsล mu wiadro na ryby. Pan Janusz powiedziaล, ลผe ryby nie biorฤ i ลผe niestety muszฤ zanieลฤ do domu puste wiadro. Grzeล siฤ zmartwiล, lecz juลผ po chwili miaล super pomysล. Chciaล, ลผeby sprรณbowali zbudowaฤ w rzece ogrodzenie z kamieni. Grzeล mรณwiล, ลผe teraz na pewno uda im siฤ zลapaฤ mnรณstwo ryb. Okazaลo siฤ, ลผe miaล racjฤ i juลผ po chwili puste wiadro napeลniลo siฤ rรณลผnego rodzaju rybami. Pan Janusz i Grzeล wrรณcili do domu z wiadrem peลnym po brzegi. Byli zadowoleni z udanego poลowu. A ลผona rybaka byลa uszczฤลliwiona, ลผe bฤdฤ mieฤ tak duลผo poลผywienia.