Rozwiązujesz dyktando:
Opowieść Tantala
Och, bogowie… Jak tu gorąco… Może spróbuję zerwać winogrono raz jeszcze? Może tym razem się uda?
Pewnie zastanawiacie się, dlaczego trwam w takich męczarniach? Pozwólcie mi zacząć od początku…
Słońce wschodzi, piękna poranna zorza ukazuje się na niebie, odbijając jutrzenkę w tafli wody… Niestety, ja nie mogę cieszyć się otaczającą mnie przyrodą… Powietrze jeszcze lekko wilgotne, ale mi wydaje się niezmiernie gorące.
Nazywam się Tantal i jestem synem Zeusa. Zapewne domyślacie się, że musiałem popełnić okrutną zbrodnię, aby mój ojciec skazał mnie na taką karę. Kiedyś byłem jego ulubieńcem. Zapraszał mnie na wszystkie uczty. Na początku nieśmiały z czasem przyzwyczaiłem się do ciągłego biesiadowania na Olimpie. Wtedy też zacząłem być bardziej odważny, nawet czasami dopuszczałem się kradzieży nektaru i ambrozji, rozpowiadałem sekrety bogów ludziom…. Zauważyłem jednak, że Zeus nie dostrzega moich przewinień, więc zacząłem wątpić w jego potęgę. Chciałem poddać bogów próbie. Zaprosiłem ich na ucztę pełną mnóstwa smakowitych potraw i owoców. Chciałem sprawdzić, czy domyślą się, że jedno z dań zostało przyrządzone z ludzkiego ciała, mojego syna, Pelopsa. Zeus dostrzegł moje podejrzane zachowanie podczas posiłku i odkrył moją tajemnicę. Inni bogowie także domyślili się prawdy. Jedynie Demeter, stęskniona za Korą, która została w podziemiach i pilnowała umarłych w piekle jako Persefona, podczas gdy jej mąż, Hades, biesiadował, pogrążona w rozmyślaniach skosztowała dania. Jakże mój ojciec był oburzony na mnie za zabicie Pelopsa w tak okrutny sposób! Wtedy zacząłem żałować swojego nierozważnego pomysłu. Ale było już za późno. Kara została obmyślona przez bogów podczas gdy Zeus oraz Hermes przywracali mojego syna do życia. Zostałem strącony do Tartaru, prosto do krystalicznie czystej sadzawki, otoczonej rozmaitymi owocowymi drzewami. Zdziwiłem się, że tak miała wyglądać moja pokuta.. Na pewno inaczej wyobrażałem sobie męczarnie. Jednak bardzo się myliłem. Obecnie każda kara wydaje mi się lżejsza niż ta, na którą mnie skazano. Kiedy odpoczywałem w źródle, nagle poczułem się bardzo spragniony. Nie zmartwiłem się tym jednak, przypominając sobie o otaczającym mnie jeziorze. Złożyłem ręce, aby nabrać w nie wody i się napić. Wtedy jednak zaczęła ona gwałtownie opadać, a grunt pękać. Słońce grzało coraz mocniej. Wystraszyłem się i cofnąłem ręce. Woda natychmiast zaczęła z powrotem podnosić się, aż stała się tak głęboka jak przedtem. Później zauważyłem gałąź porośniętą tropikalnymi owocami. Wyciągnąłem dłoń by zerwać jeden z nich,, jednak wtedy powiał silny wiatr, łamiąc konary, na których znajdowały się winogrona i granaty. Spróbowałem jeszcze raz. Niestety, po chwili zrozumiałem, że właśnie na tym polega moja pokuta. Na wieki będę otoczony pysznymi owocami, krystaliczną wodą, ale nigdy nie będzie mi pisane niczego zjeść lub napić się. Tak bardzo tęsknię za czasami, kiedy miałem wszystko…
Na niebie widać już księżyc, z wtórującymi mu gwiazdami odbijający swoje światło w sadzawce. Kończy się kolejny dzień mojej męki. Pomimo że każdy z nich jest tak podobny do poprzedniego, nie opuszcza mnie nadzieja, że jutro coś się zmieni, a bogowie wybaczą mi moją zuchwałość.