Rozwiązujesz dyktando:
Bądź niedowiarkiem, nie dowierzaj plotko
Po pierwszych klasach kopernikowskiego liceum poczęły krążyć niczym niepotwierdzone newsy. Z obłędem w oczach wieszczono, że najprawdopodobniej niestary jeszcze nauczyciel Brzęczyszczykiewicz, zwany przez wszystkich Brzęczusiem, będzie uczył biologii. Wszem wobec było wiadomo, że Brzęczuś jest obsesjonistą ornitologii. Przeraziliśmy się nie na żarty, że przedwakacyjne sobotnie przedpołudnia będziemy spędzać bezproduktywnie w przybrzeżnych krzakach Parsęty, by czyhać na białopióre łabędzie, krzykliwe kszyki albo pierzchliwe piegże. Przypomnieliśmy sobie tragedię nieocenionego przyjaciela Jerzego, który przechodząc przez niezbadany bród zahaczył o wystający korzeń i przewrócił się na wznak. Tak wyrżnął głową w ostrokanciasty krzemień, że ujrzał całą konstelację gwiezdną. Jego drogocenne i z trudem zdobyte trofeum w postaci jajka wikłacza czarnoskrzydłego zmieniło konsystencję na białożółtawą maź. Na szczęście szerzone plotki o rzekomym przydziale pierwszoklasistom nieposkromionego Brzęczusia okazały się bezzasadnym czarnowidztwem.