Rozwiązujesz dyktando:
„Ten obcy”
Był wczesny ranek, Zenek obudził się wcześniej niż zwykle. Leżąc w łóżku i rozmyślając zdał sobie sprawę, że koniec wakacji nastąpi za parę dni. Na początku przerażała go myśl powrotu do szkoły, czego wymagał od niego wujek, jednak po głębokim przemyśleniu sprawy doszedł do wniosku, że czas zostawić za sobą złe wydarzenia i wrócić do normalnego życia w szkolnej rzeczywistości. Zszedł na śniadanie, lecz w kuchni ani w pozostałej części niewielkiego domku nie zastał nikogo. Nie zdziwiło go to – pan Janica wstawał codziennie już o świcie, aby zdążyć na czas do pracy, Zenek zjadł więc śniadanie w samotności. Przed południem wziął trochę drobnych na pociąg i udał się na stację. W ostatnie dni wakacji chciał jeszcze raz odwiedzić czwórkę przyjaciół, doktora Zalewskiego i pobawić się z Dunajem. Chciał także porozmawiać z Ulą i miał nadzieję że nadarzy się taka okazja. Pociąg podjechał na stację o wyznaczonej godzinie i Zenek wyrwany z zamyślenia ledwo zdążył wejść. Podróż nie trwała długo, już w południe wędrował ścieżką wiodącą do Olszyn. Najbliżej znajdował się dom Uli, z czego był bardzo zadowolony. Wyobrażał sobie jak mogłaby wyglądać ich rozmowa, pierwsza od dwóch tygodni, co w wakacje wydawało się trwać wieczność. Czy uda mu się powiedzieć Uli prosto w twarz co do niej czuje? I jak ona na to zareaguje? Te i podobne pytania zajmowały myśli Zenka od dłuższego czasu. Nie wiedział przecież co odczuła czytając jego list. Od czasu tego wyznania dziewczyna jakby nie chciała z nim rozmawiać. A może to on nie chciał?
Stał już przed drzwiami doktora Zalewskiego. Zamierzał zapukać, jednak w tym samym momencie drzwi otworzyły się przed nim i stanął w nich ojciec Uli. Zaskoczony cofnął się o krok, lecz po chwili zrozumiał co się dzieje i serdecznie powitał gościa.
– Twój wuj nie chciał przyjść z tobą? – zapytał lekarz serwując Zenkowi herbatę przygotowaną przez panią Cydzikową.
– Jest w pracy, ale i tak nie będę długo. Chciałem się tylko pożegnać ostatni raz przed końcem wakacji. – odparł chłopak. – Gdzie Ula? – zapytał, trochę mniej obojętnie niż zamierzał.
– U Pestki. Razem z Marianem i Julkiem. – odpowiedział doktor. – Też powinieneś tam być. – Dodał kończąc herbatę. Zenek uśmiechnął się, porozmawiał jeszcze parę minut z panem Zalewskim i już po chwili był w połowie drogi do domu Pestki. Załoga siedziała w ogrodzie przed domem, więc już z daleka mogli go zobaczyć.
– Patrzcie! Tam! To Zenek! – krzyknął z radością Julek. W stronę Zenka błyskawicznie skierowały się wszystkie spojrzenia. Uradowana czwórka ciepło go powitała. Nie brakowało pytań o wujka, o jego dom, co będzie robił po wakacjach. Ula jak zwykle trzymała się z tyłu i Zenek z przykrością stwierdził, że nie uda mu się z nią porozmawiać sam na sam.
Przyjaciele chcąc schronić się przed upałem zagościli w domu Pestki. Po kuchni między nimi wesoło hasał Dunaj, który przekonał się już do wszystkich i nie odwiedzał tylko Uli. Julek wypytywał Zenka czy zostanie chociaż na dwa dni, lecz ten stanowczo zaprzeczył.
– Chciałbym, ale nie mogę. Niedługo wrzesień i muszę jeszcze przygotować się do powrotu do szkoły. Nauczyć się trochę na dobry start. – to powiedziawszy uśmiechnął się, dając tym do zrozumienia, że nie boi się ogromu nauki i stawi temu czoło.
Zbliżał się wieczór i chłopak – ku niechęci przyjaciół – musiał wracać do Tczewa. Załoga wraz z Dunajem odprowadzili go na stację. Dzisiejszy dzień bardzo szybko minął w porównaniu do wlekących się w nieskończoność dni wakacji i nawet nie zauważyli 15-minutowego opóźnienia pociągu. Wreszcie pojawił się na stacji i zakończył ostatnie (w te wakacje) spotkanie piątki przyjaciół. Zenek żałował, że nie może spędzić z nimi więcej czasu, ale z pewnością jeszcze się spotkają.
Zenek wskoczył do wagonu, po czym drzwi się zamknęły.
– Do zobaczenia! Serwus! – krzyczała Pestka z Julkiem i Ulą.
– Pisz do nas często! – dodał Marian. Zenek chciał im odpowiedzieć, jednak wiedział że nie ma sensu, skoro i tak go nie usłyszą. Machał im więc uśmiechając się. Pociąg ruszył i Zenek przez jeszcze chwilę żegnał się z przyjaciółmi, którzy znikali już mu z widoku. Patrzył na Ulę ,która również zdawała się być zawiedziona, że nie udało im się porozmawiać.
– No trudno – powiedział do siebie. – Na pewno nie widzimy się ostatni raz.