Rozwiązujesz dyktando:
Smocza Jama
POBUDKA! O jejku chcę spać, szczególnie że jest dżdżysto i pochmurnie, ale trudno, trzeba wstawać, w sumie dzisiejszy dzień zapowiada się na całkiem udany, bo mamy zafundowaną wycieczkę do Smoczej Jamy. Już z daleka, zauważyłem swoją klasę, pokrzykującą pod szkołą i czekającą na naszą wychowawczynię. Zauważyłem moją najlepszą przyjaciółkę Helenę. „Hej, co dobrego?” – zapytałem. „Hej, jak to dobrze, że nie mamy dzisiaj lekcji, bo jestem nieprzytomna. Oglądałam wczoraj Indianę Jonesa, a szedł późno, więc się nie wyspałam. Kurczę, on to ma fajne przygody, cudownie by było przeżyć coś takiego jak on. Marzenie ściętej główki pomyślałem. Droga upłynęła nam na rozważaniach o tym, co każde z nas wczoraj robiło i o tym, co nasz czeka w tym tygodniu, czyli jakie kartkówki, zadania lub prezentacje. Zanim się obejrzeliśmy, byliśmy już pod Smocza Jamą. „Za każdym razem jak tu jesteśmy zastanawiam się jak w takiej małej jamie, zmieścił się taki duży smok? Coś tu jest nie halo” – powiedziałem do Heleny. „Może jama, ma podwójne dno? Może pod tą jamą, którą zwiedzamy jest inna, większa?” nasze rozważania przerwał huczny głos przewodnika „Proszę wszystkich o uwagę, wchodzimy do Smoczej Jamy, proszę się nie przepychać i wchodzić pojedynczo, patrzcie pod nogi i schodźcie ostrożnie”. W Smoczej Jamie panował półmrok, jednym uchem słuchałem przewodnika, opowiadającego nam historię o smoku, którą znałem już na pamięć, drugim tego co dopowiadała Helena do tej legendy, ale tak naprawdę myślałem o czymś innym. Hmm, a może faktycznie jest tu gdzieś podwójne dno i nieodkryte przejście? Moje rozważania, przerwało uczucie, że się poślizgnąłem i z hukiem lecę w dół! Spadłem na jakieś kamienie i poczułem ból w kostce, rozejrzałem się dookoła było ciemno i cicho. Nad głową, usłyszałem głosy, z których najgłośniejszym był głos Heleny! Musiała się drzeć na całe gardło. Słyszałem niezły harmider, krzyki i jakieś błyski latarek na górze. „Hektor, gdzie jesteś? Nic Ci nie jest? Odezwij się! Hektor!!!!”. Chciałem przygodę i mam, Indiana Jones no nie wierzę, ale sobie wywróżyłem! „Hej jestem tu na dole, nic mi nie jest!” – krzyknąłem najgłośniej jak się dało!” „Spokojnie nie denerwuj się chłopaku, zaraz przyjdzie pomoc i Cię wyciągniemy” – usłyszałem głos przewodnika. „Wejdź do uprzęży, dobrze się zapnij i trzymaj mocno, wyciągniemy Cię!” – usłyszałem głos jakiegoś mężczyzny. Po chwili byłem już cały i zdrowy na górze, uderzyło mnie rześkie powietrze, harmider dookoła, krzyki moich przyjaciół i … ujrzałem rozhisteryzowaną Helenę…