Rozwiązujesz dyktando:
Zachód słońca
Honorata wychyliła się zza ciężkich, drewnianych, rzeźbionych drzwi. Otworzyła je z trudem, ale nie wyobrażała sobie innego zakończenia wyczerpującego dnia. Spojrzała na zachodzące słońce, które malowało urzekający pejzaż. Jakiż to malarz podjął się tego trudu? Użyte żółte, czerwone, purpurowe barwy zapalały horyzont. Ach, jakież to zachwycające, zapierające dech. Ogromna, ciężka kula zanurzająca się w otchłani morskiej, by się schłodzić, sprawiła, że spoglądający wstrzymali oddech, by w zupełnej ciszy chłonąć widoki. Żadna śnieżnobiała chmurka nie zasłoniła nawet na chwilę spektaklu. Cienie wydłużały się, przechodząc coraz dalej. Słońce schodziło coraz niżej, do Królestwa Króla Mórz- Neptuna. Obyż tylko jutro powróciło, by znów rozgrzać piach i fale, ucieszyć wypoczywających turystów.