Rozwiązujesz dyktando:
,,Walentynki – część 1 z 3″
W ten chłodny lutowy dzień już od samego rana czułam podekscytowanie. Jedząc w pośpiechu chrupkie wafle ryżowe na śniadanie, zerkałam kątem oka na mojego tatę. Czekał, aż ekspres wypluje ze swoich czeluści kubek kawy, spoglądając na zegarek. Jakże był spokojniutki… Hmm, za spokojny. Przecież doskonale wiedział, jaki dziś dzień. Nigdy nie zdarzyło mu się zapominać o wszelkich okazjach, więc za żadne skarby nie mógł zapomnieć, że dziś Święto Zakochanych. Hurra, Walentynki!nlKolejne godziny spędziłam w szkolnych ławkach, starając się uważnie słuchać nauczycieli. Choć gdzieś tam w środku mnie jakiś ciekawski stwór zastanawiał się nieustannie, jakim upominkiem obdarzy mnie tatuś. Książka przygodowa, dodatek do ulubionej gry czy przeogromne pudło słodyczy? Mniam! A może bilety do kina? A może… Kolejną myśl przerwał głośny dzwonek, kończący lekcję chemii. Wyleciałam jak z procy i bijąc rekord prawdopodobnie wszechświata, a już na pewno chociaż województwa w prędkości przebierania się w szatni, pognałam przed szkołę.nlSzybko przeleciałam wzrokiem po zaparkowanych przed budynkiem szkoły samochodach. Jest! Potruchtałam do drzwi i przywitałam się z siedzącą za kierownicą mamą, która wytłumaczyła mi, że tata musiał pojechać do pracy do drugiego miasteczka i wróci dopiero późnym wieczorem.