Rozwiązujesz dyktando:
polskie drzewa
Był ciepły, wiosenny poranek. Poszedłem nad Wisłę. Zaciekawiły mnie rosnące tam wierzby głowiaste. Piękne, rozłożyste, obsypane baziami, które pokrywał złoty pył. Rozglądnąłem się
i stwierdziłem, że to właśnie te, tak zwane „polskie drzewa” stanowią główny element nadwiślańskiego krajobrazu.
Zauważyłem, że budzikiem zwierząt i ptaków są promienie słoneczne. Wokół wierzby dał się słyszeć szum wiatru, brzęczenie pszczół i śpiew ptaków. W pewnej chwili ujrzałem, tak zwaną „wierzbową głowę”, zgrubienie, które zapewne w wyniku próchnienia wytworzyły się liczne dziuple i szczeliny. To dlatego drzewo wierzby głowiastej jest miękkie, więc jest doskonałe dla kłucia dziupli przez różne gatunki dzięciołów. Okazało się, że jest doskonałym drzewem dla gniazdowania sikor, szpaków, kawek, pliszek i mazurków. Nagle wyfrunęły ze szczelin wierzbowych dudki, kraski i pójdźki. Z gęstych, wierzbowych pędów i obszernych dziupli wyłoniły się kaczki krzyżówki, drozdy, gołębie grzywacze i uszatki, a na wierzbowej głowie ujrzałem gniazdo bocianie. Zrozumiałem, że te drzew to schronienie dla całej rzeszy ptaków i zwierząt. Tam ptasie i owadzie trele rozbrzmiewały od rana do nocy niczym nieustający koncert. Pszczoły, trzmiele i motyle uwijały się wśród kwiatów. Zauważyłem, że z kryjówek spróchniałych wnętrz wierzby korzystają jeże, padalce i zające. Stado saren zjadało miękkie wierzbowe gałązki. Tam nie ma poczucia czasu. Zatraciłem się. Widziałem też wierzby nieogłowione, umierające. Zrozumiałem, że cały ten świat wierzb stoi i czeka na nas – ludzi, że wierzba głowiasta powoli odchodzi do historii. Zapragnąłem iść do domu. Nagle coś się poruszyło i usłyszałem głos.