Rozwiązujesz dyktando:
Nieudany napad
Późnym wieczorem staruszka Józefina wracała z wizyty u swej przyjaciółki Helenki,gdzie co drugi tydzień przychodziła na partyjkę brydża z koleżankami.Rozłożyła parasol zaraz po wyjściu z trzypiętrowej kamienicy.Mżyło leciutko.Za chwilę jednak grube krople dżdżu waliły w rozłożoną nad głową kopułę parasola.Tu i ówdzie rozlegały się zatrważające grzmoty.Kobieta przystanęła na chwilę przed wystawą biżuterii.Podziwiała w zachwycie wyroby jubilerskie.Właśnie wtedy usłyszała,że ktoś się zbliża ukradkiem.Rozejrzała się trwożnie,ale niczego podejrzanego wokół nie dostrzegła.”Cóż to?Czyżbym utraciła już rozum?”-pomyślała babcia Józia. Odwróciła twarz do tyłu i przerażona zobaczyła mężczyznę w czarnym długim płaszczu, kapeluszu i lśniących półbutach.
-Dawaj kasę, babuszka!- wrzasnął oprych tuż nad uchem kobiety, usiłując wyrwać jej żółtą torebkę. Nie brakło jednak rezony Józefinie w tej przerażającej chwili.Trzasnęła złodzieja złożoną parasolką dwukrotnie po grzbiecie, a potem obcasem bucika dołożyła mu solidnego kopniaka w czułe miejsce. Tak to skończyła się niebezpieczna przygoda staruszki,która zachowała zimną krew i nie ulękła się złodziejaszka.
„Jak to dobrze,że skończyłam ten kurs samoobrony w klubie emerytów” westchnęła ,uśmiechając się pod nosem Józefina.