Rozwiązujesz dyktando:
Tradycja Heńka
Koniec lipca był wyjątkowo upalny. Słońce żarzące się na niebie zapowiadało czas żniw. Z hurkotem ze stodół wyjechały kombajny. Żniwiarze w lnianych, przewiewnych koszulach przygotowywali wszystkie niezbędne sprzęty. Każdy z nich cieszył się z postępu techniki i mechanizacji rolnictwa. Każdy oprócz Heńka spod boru. On jeden, mężczyzna dojrzały, niegdyś w kruczoczarnych lokach, dzisiaj z bujną siwizną nie ukrywał swojego rozżalenia. Ech, mruczał pod nosem po cóż te sprzęty hałasujące po całych dniach i nocach. W przeszłości to były żniwa. Każdy chłop brał kosę i ostrzałkę, sierpami rżnęło się zboże. Żar lał się z nieba i aż było czuć chuć do życia. Nawet zboża bujniejsze rosły. Żyto nie mieściło się w kłosach, pszenżyto długie na trzy metry. I tak wspominając i ubolewając nad tym co przeszło i nie wróci już, wziął Heniek sierp i sam jeden dumnie kroczył przez wieś. W ten nie sprzeniewierzył się tradycji ojców i pradziadów.