Rozwiązujesz dyktando:
Nauczyciel – mój wymarzony zawód
Od dziecka wiedziałam, kim chcę być w przeszłości. Męczyłam brata i kuzynki zabawami w szkołę. Oczywiście to ja byłam nauczycielką. Uwielbiałam dyktować dyktanda, a potem sprawdzać je na czerwono. Wszystkie zeszyty brata były posprawdzane przeze mnie ulubionym kolorem długopisu. Ja pisałam mu prace, on rozwiązywał mi trudne zadania matematyczne. Nigdy nie przepadałam za matematyką. W podstawówce trafiłam na polonistkę, która zaszczepiła we mnie pasję do pisania, do literatury, gramatyki, ortografii. Do dziś mam przed oczyma jej motywujące komentarze pod moimi wypracowaniami, pochwały. Szkoda, że uczyła mnie tylko dwa lata. Kolejną wychowawczynią też była pani od języka polskiego, ale to nie to samo co pani Adela. Polonistki z liceum tak dobrze nie wspominam, nie umiała ciekawie mówić o literaturze. Mimo to nie zniechęciła mnie do wyboru ścieżki zawodowej związanej ze szkołą i ojczystym językiem. Współcześnie spełniam się zawodowo. Od kilkunastu lata próbuję z różnym skutkiem zaszczepić w swoich uczniach miłość do własnego języka. Zawsze udaje mi się zmotywować grupkę pasjonatów mego przedmiotów, którzy osiągają sukcesy w konkursach literackich i rozwijają się twórczo. Ich osiągnięcia motywują mnie do jeszcze bardziej wytężonej pracy, do prób poetyckich, do udziału w konkursach dla dorosłych.