Rozwiązujesz dyktando:
Ulewa czarodzieja
Był wyjątkowo dżdżysty dzień. Od ósmej rano nie ustawała ulewa. Chmury zasnuły niebo. Na ulicach i chodnikach utworzyły się duże i brudne kałuże. Nad chmurami przetaczała się burza, a piorunu uderzały w przeróżne miejsca. Ludzie z dużymi parasolami lub w płaszczach przeciwdeszczowych uciekali do domów. Tylko jedna osoba nie zauważała ulewy. Był to chłopak, który stał samiuteńki w środku kałuży, tuż po dziurawą rynną. Woda wlewała mu się do purpurowych, gumowych butów i za kołnierz żółtej cieniutkiej kurtki. A on stał i uśmiechał się. Ludzie patrzyli na niego z uwagą, a po chwili odrzucali swoje parasole i kurtki. Pewien staruszek zaczął tupać w kałuży, rozbryzgując wokół brudną wodę. Młody chłopak uśmiechnął się i ruszył w dół ulicy Przepiórkowskiej . Ludzie twierdzą, że był on czarodziejem, który najpierw przywołał ulewę, a potem zszedł z chmur i spacerował wśród ludzi.