Rozwiązujesz dyktando:
Tuwim prozą:)
Cóż to za przenikliwe i przykre dźwięki dobiegają z gniazda znajdującego się na przydrożnej akacji,tuż przy leśnym dukcie? Ach, to biedna pani Słowikowa szlocha wśród bujnego akacjowego listowia. Czyżby wydarzyło się jakieś nieszczęście?Po krótkiej wymianie zdań dowiadujemy się,że pierzasta żona po prostu martwi się o swego małżonka.W końcu miał przylecieć na kolację koło dwudziestej pierwszej,a tymczasem dwudziesta trzecia wybiła na zegarze, a Słowika nie ma.Nie odbiera też komórki,może mu się rozładowała.Pani Słowikowa uszykowała na wspólną wieczerzę nie byle co- przepyszną zupkę z much,sześć komarów w sosiku. Motyl z rożna- przysmak Słowika miał stanowić clou tej kolacji. A może mu kto przyłożył w dziób? Może oskubał do gołej skórki? Wyrwał te przecudne, choć już posrebrzone, piórka?
Nagle żona usłyszała znajome dźwięki -tak poświstuje, pogwizduje tylko on!I cóż się okazało? Lekkoduch szedł sobie piechotą, ponieważ zauroczył go piękny wieczór z księżycem w pełni.