Rozwiązujesz dyktando:
Sielankowa przechadzka
Sielankowa przechadzka w głąb mojego miasta, to życzliwa propozycja dla każdego żółtodzioba, czy przeżytego urwisa. W głąb betonowej dżungli, pełnej budynków i gmachów, gdzie hoży miejscowi spełniają swoje mrzonki. W poprzek i wzdłuż ciągną się montaże, która zaraz sprawią nam nowe aranżacje. Niebanalne ogrywają się tutaj numery, żeby tylko przepleść mieścinę – homogeniczną machinę – krztą przytulnej zieleni, która niby ma przyczynić się do odpoczynku Ziemi. Bo przecież ciągnie się tu tyle architektury, że nawet debiutanckie mury, nie są na tyle nieschematyczne, żeby złapać pochwały liczne. W gwoli ścisłości, proszę się nie zżymać, ja tylko próbuję napięcie utrzymać. Moja metropolia może wygląda jak każdziuteńka inna, to jednak coś rzadkiego się tu wyczynia. Na przykład świeżo, po ulicach miasta chodzą dumne sufrażystki dążące do swoich postulatów. Pełno tu się znajdzie sowizdrzałów higroskopijni swoich dyrdymałów, ale przykuwają uwagę i zasługują na pochwałę. Nie godzą się na społeczne rozprężenie, tylko ochoczo wykrzykują kolejne zastrzeżenie. No i taka wędrówka miejskiego włóczęgi, którego bliskie do wydarzeń ułożenie nasuwa kolejne spostrzeżenie.