Rozwiązujesz dyktando:
Pałac strachów
Klasa Józia wybrała się do pałacu strachów. Wszystkich bardzo zachwyciła wielka trupia czacha na pokrytym blachą dachu gmachu. Kupili bilety i wchodzili pojedynczo po schodkach do lochów. Wychowawca im pomachał chustką dla otuchy, powiedział, że się zajmie rachunkiem i do baru poszedł pochrupać racuchy. Trach !! Zamknęły się z hukiem tuż za nimi wrota i zgasły pochodnie. Zrobiło się cicho. Nagle… bach! Gruchnął duch hrabiego, co czyhał za rogiem. Struchleli ze strachu, bo ktoś spod podłogi chwytał ich za nogi. Wtem chmara chrabąszczy chrzęszcząc nadleciała i wichrząc im włosy, na głowach siadała. Pierzchnąc chciały natychmiast płochliwe dziewczyny, ale chłopcy chichocząc szli dalej, robiąc chwackie miny. Ze wszystkich stron chrapania, śmiech głuchy i szlochy, które niosło echo- straszne były lochy. Kiedy wyszli, wychowawca musiał ich wysłuchać, chociaż nie rozumiał, dlaczego dzieciaki tak się lubią bać.