Rozwiązujesz dyktando:
Nowy wspaniały świat 3
„Moje pierwsze dyktando wygrałem piórem firmy ĄBĆ”, mówiłby z uwodzicielskim uśmiechem ten czy ów arcymistrz, inny dodawałby, wychylając się z półuchylonej lukarny: „Dzięki żaluzjom marki XYŻ rozżarzone słońce świeci mi na słownik tylko wówczas, gdy tego chcę” Kolejny zachwalałby zalety żarówiastych tenisówek, dzięki którym na wszystkie dyktanda dochodzi bez odcisków, jeszcze inny zegarki na łańcuszku, dzięki którym zdąża na czas na wszystkie ortoimprezy. No i oczywiście zmagania arcymistrzów, wokół których rozwinęłaby się branża ortozakładów. Ileż fortun by urosło, a ileż upadło na takim hazardzie! Gorzej, gdyby któremuś uczestnikowi udowodniono doping w postaci „Wielkiego słownika ortograficznego” przemyślnie ukrytego w formie mikrofilmu czy sączonego do ucha z jakiegoś mikronadajniczka.