Rozwiązujesz dyktando:
„Kosmiczne pasożyty”
Rzecz się stała pewnego razu niesłychana. W ogródkach działkowych, na przedmieściach Sopotu, wylądowało ufo. Jako że nie przypominało żadnego z książkowych przykładów, nikt nie zwrócił na nie uwagi. I wcale nie było żadnych powodów, aby ta „rzecz” budziła jakiekolwiek zdumienie. No bo któż mógłby przypuszczać, że na czubku drzewa mogły chować się ufoludki? Chyba nikomu nie przyszłoby to do głowy. Ludzie i owszem zauważali gniazdo. Ale przypuszczali, że to schronienie któregoś z ptaków, np. sójki lub pokrzewki. Ufoludki nie miały w zwyczaju wychylać się z bezpiecznej kryjówki w porze dnia. Przybysze z kosmicznych galaktyk byli bardzo przebiegli. Straszne z nich były łasuchy i wręcz przepadały za różnego rodzaju warzywami i owocami. Po swój łup ufoludki wyruszały pod osłoną nocy. Wówczas szukały najokazalszych przysmaków. Ich szczególną uwagą cieszyły się: rzodkiewki, brukiew, marchewki, pietruszka, brokuły, rzeżucha i bakłażany. W ich menu były również borówki, jeżyny, brzoskwinie, truskawki i różowe winogrona. Zachowywały się więc podobnie jak wiewiórki, które również szykują zapasy na zimę. Po zgromadzeniu wszystkich artykułów potrzebnych do przetrwania, przychodzi pora na zasłużony odpoczynek. A po każdej zimie kosmiczni przybysze niepostrzeżenie przenoszą swoje lokum na sąsiednie terytorium. I w ten sposób żaden z działkowców nie wie, kto w czasie sezonu uszczupla część zasiewów.