Rozwiązujesz dyktando:
Ekstrapodróż
W zeszłotygodniowy niedzielny poranek, w półbrzasku, niby-rodzinka wybrała się w ekstrapodróż. Rach-ciach zebrali swoje rzeczy i chyżo pobiegli w stronę nowo nabytego arcywydajnego supersamochodu. Przed przejażdżką wstąpili do Huberta – miłośnika nicnierobienia.
Ów nicpoń zabrał psa husky i wyruszył z nimi. Rozłożywszy namiot, Hubert i Henryk żwawo wyruszyli w poszukiwaniu chrustu. Zaczęli się handryczyć, Hubert żachnął się na swą niedolę, aż tu w chaszczach stuku-puku, szuru-buru…
– A cóż to za harmider?! – krzyknął Hubert.
– Może jakiś niedźwiedź grizli! – odparł Henryk.
Wtem zza krzaków, skacząc w tę i we w tę, wyłoniła się wiewiórka i czmychnęła na najbliższe drzewo. Zażywny huncwot przechera Hubert na nieszczęście pierzastych przepiórek, białorzytek, kszyków i cietrzewi, oddał się zupełnie polowaniu.
Wróciwszy na hacjendę, przeglądając poniewczasie tużprzedwojenny poradnik łowiecki, pół charcząc, pół rzężąc, padł zmożony snem na megamaterac.