Rozwiązujesz dyktando:
Groźna zima
Nadeszła mroźna zima, za oknami wydziwiał potężny, głuchy, szalony, potworny wiatr, siekał wysokie sine czuby gór, targał trwożne tarcze chmur, wył chutnie na przegonach, śmigał śniegiem białym po zagonach, znów zawracał pod dom, zziajany dzwonił o szyby. Żegnał się dzień, noc się witała. Tam ogień zachodu leciał z gór i kostniał na łęgach. Tam biały fiolet lasu, tkany zwiewnych śnieżysk gronostajem, na rubieżach horyzontu górskich szczytów obrębem podpalony. Tam wiatr trząsł ogrodem pełnym krzaków, chochołów, osędziałych drzewin, wykrotów głębokich, strzępił niby przędziwo dziwne, niby zwitki i listy śmiertelne, niby białą niepamięci przędzę – kosmyki śniegu. Leciały te płatki, płateczki, gwiazdeczki śnieżne. Zima, że hej!