Rozwiązujesz dyktando:
O Mikołaju!
Gdy śnieg przykrywa już zszarzałe arterie miast tętniące ruchem wolno jadących volkswagenów, chryslerów, peugeotów i innych supermodnych aut, rendez-vous z horrendalnie mroźną zimą wprawia hordy drogowców co najmniej w chandrę.nlZa to chichoczące dzieci, półprzytomne z radości, wywijają hołubce, krzycząc wniebogłosy „hurra” na myśl o bożonarodzeniowych prezentach. Skrzętnie notują na sążniście zapisanych kartkach swoje niekończące się marzenia.nlJestem Świętym Mikołajem i kiedy mikołajki odchodzą w niepamięć, a święta Bożego Narodzenia tuż-tuż, w mżysty, ale jeszcze nie świąteczny, lecz powszedni poranek wyciągam z na wpół rozwalającego się sczerniałego wora z lekka pożółkłe listy i z wpółprzymkniętymi oczami, leżąc w poprzek łóżka, oddaję się jakżeż zaskakującej lekturze.nlDo dziś pamiętam kilka gwiazdkowych litanii. Autorką jednej z nich była sześcioletnia Elżbieta z Golubia-Dobrzynia, która marzyła o chabrowej spódnicy, dwóch bluzkach z żakardu, karakułowej czapce, irchowych rękawiczkach, a także haftowanych balerinach z dżetami.nlCherlawy Bożymir pochodzący z okolic Żnina, pół Polak, pół Niemiec, ni stąd, ni zowąd zażądał ekstradużego wora hiperpodarków dla przezacnego grona kolegów z Przedszkola Miejskiego im. Walta Disneya w Katowicach-Bogucicach. Z kolei czterdziestodwuipółletnia Bożena, nowo przyjęta do pracy na stanowisko wicedyrektora filharmonii brzeżanka, pisała o swoich życzeniach tak: „Wprawdzie niegodnam nadużywać Twej szczodrobliwości, Mikołaju, ale a nuż spełnisz moją naprawdę niewymagającą prośbę. Chciałabym samouczek języka suahili dla średnio zaawansowanych oraz minirozmówki polsko-hiszpańskie dla podróżujących na południowo-wschodnią część Półwyspu Iberyjskiego, Wyspy Kanaryjskie i wyspę Majorkę. Przydałyby się też fiszki do wkuwania nie najprostszych wszakże zapożyczeń z języka staro-cerkiewno-słowiańskiego i niskonakładowy słownik polsko-francusko-chiński z bladoróżową okładką, bo opanowywane na łapu-capu co poniektóre trudniejsze formy wciąż sprawiają mi megaproblemy”.nlCo nieco zszokowany, pół zamyślony i pół zdziwiony, raz-dwa zabrałem się do spełniania jej żądań.nlNatomiast Honorata z Chorzowa przesłała mi przepis na kołacz pszenny, podługowaty, na końcach palczasty, obłożony plecionką z ciasta drożdżowego i posypany czarnuszką. W postscriptum dodała także przepis na niskocholesterolowe słodko-korzenne fafernuchy oraz ciasteczka po staropolsku, zwane kruchalcami lub tłuczeńcami.nlNieźle rozsrożył mnie też list od obmierzłego hultaja. Tenże absztyfikant poprosił o żorżetowy halsztuch i dżersejowe hajdawery. Żachnąwszy się na to zuchwałe żądanie, naprędce upchnąłem żętycę, dzieżę i trzy halerze w głąb jasnokremowej, szkatułkopodobnej skrzynki. Wszystko trzask-prask i chryja gotowa!nlTaki to mam pracowity i arcyciekawy czas.