Rozwiązujesz dyktando:
Z wizytą w Soplicowie
Na pagórku w Soplicowie, w brzozowym gaju stał dwór z drzewa, lecz podmurowany. Wokół
niego melanżem barw rozrósł się ogród przedziwny. Tadeusz, spojrzawszy mimochodem, dojrzał rzędy drzew, grzędy, różnorakie jarzyny, brzuch harbuza, rozłożyste liście. Naraz ktoś drzwiczkami ruszył i bujne ziółka wzruszył. Młodzian na dróżce dostrzegł ślad drobnej nóżki. Rzucił okiem dalej i między krzewami spostrzegł pannę, a gdy ona jego ujrzała, przestraszyła się, różowym rumieńcem spłonęła, skoczyła obunóż, krzyknęła, lecz hałasu nie zrobiła, umknęła, zachwyciła zdumionego podróżnego. Nagle zza krzaków wyskoczyły charty. Pędził Kusy, za nim Sokół chyży, ktoś wrzasnął na psy, słychać okrzyki, zajeżdżały bryki, a wśród tego ruchu stał księżyna w kapturze, patrzył na podwórze, napiłby się parzonej kawusi, ale ojczyznę w ruinie ratować musi, więc milczkiem czmychnął do boru, tam nie mierząc wcale, ustrzelił niedźwiedzia, o czym ostatni dworzanin Horeszków opowiedział.
Telimena pół siedząc, pół leżąc w puchu zielonego mchu, główkowała nad świata chaosem, aż ją mrówki zastały w takim zadumaniu, w przerażeniu dążyła do zdjęcia intruzów lub zdarcia żorżetowej sukni z żółtym żabotem by ochłonąwszy, rozchmurzywszy czoło znów prezentować wdzięki i bawić się wesoło.
Hrabia, który przemierzywszy świat wzdłuż i wszerz mitrężył czas w ogrodzie, potem na grzyby ruszył ze swym szkicownikiem, w duszy był artystą rysownikiem, co do pługa ręki nie przyłoży, ale tu i ówdzie pod natchnieniem chętnie bohomazy tworzy. Telimena wtórowała natchnieniom Hrabiego, uprzednio spojrzawszy, czy Tadeusz nie pochwali tego. Tadeusz dużo czasu już zmitrężył, przemierzył zagajnik wzdłuż i wszerz i w zawodach z Hrabią zwyciężył. Przegrał zaś ze swym złudzeniem, które od pierwszego wejrzenia w ogrodzie stało się cichym marzeniem. A gdy sobie myślał o swym narzeczeństwie, rozważył, że należy iść, jak każą. W pierwszej parze Podkomorzy i Zosiunia, dalejże Sędzia i ciotunia, tuż za nimi żeńska trzódka, a na końcu młodzież.