Rozwiązujesz dyktando:
Dyktando o przedszkolu
Uwielbiałem i kochałem swoje przedszkole. Zarówno kolegów i koleżanki, jak również swoje panie: wychowawczynię i panie wspomagające – Bożenkę, Małgorzatkę i Hanię. Najważniejsze były dla mnie rytuały – śniadanko na stołówce, później mieliśmy rytmikę, angielski, logopedię, dodatkowe zajęcia gimnastyczne, obiadek – znów na stołówce – i przemiłe panie kucharki – Honorata i Henryka. Do dzisiaj pamiętam zupy – ogórkową, pomidorówkę, grochówkę i żurek, a także schabowe, pulpeciki, surówki i podsmażane ziemniaczki – pycha! Uwielbiałem zarówno prace plastyczne, jak i karty pracy edukacji przedszkolnej – matematykę, polski, edukację przyrodniczą i społeczną. Interesujące były wszelkie obchody świąt nietypowych – tylu ciekawostek, co w przedszkolu, nie dowiedziałem się nawet w szkole. Fascynujący był nasz plac zabaw – tradycyjnym zabawkom – huśtawkom, zjeżdżalniom, bujakom i piaskownicom towarzyszyły ścieżki sensoryczne, nasza szklarnia, ogródek i szkółka leśna. Niemalże codziennie – niezależnie od pogody – spędzaliśmy czas na dworze – taka była główna idea naszej placówki – że nie ma złej pogody. Nawet drzemki mieliśmy na dworze. U nas leżakowanie nie było obowiązkowe, można było wybrać inne sposoby wyciszania się – grę w szachy, udział w czytaniu bajek albo jogę. Wiem też, że opisane powyżej różnorodne możliwości spędzania dnia w przedszkolu były wiodącym powodem, dla którego moja mama spośród ofert wielu przedszkoli wybrała właśnie to, do którego uczęszczałem. To był genialny wybór!