Rozwiązujesz dyktando:
Dzień Gofra
Wydaje mi się, że urodziłem się pod szczęśliwą gwiazdą, chociaż mama twierdzi, że jestem „w czepku urodzony”. Uwielbiam gofry. Każdą ilość i z każdym dodatkiem. Moje szczęście to fakt, iż w domu mamy dwie gofrownice: jedną tradycyjną, za pomocą której wytwarzamy gofry prostokątne oraz drugą, bardziej fantazyjną, dzięki której można wyprodukować kwiatki, a zmieniając tzw. kratkę – serduszka. Genialne, nieprawdaż? Ciasto na gofry jest bardzo proste do zrobienia – mąka, cukier, sól (szczypta), stopione masło lub olej kokosowy, żółtka jajek i mleko – idą do jednej miski, ubite białka trafiają do niej na końcu i już. W zależności od trybu opiekania możemy uzyskać gofry pulchne lub na chrupko. Ubóstwiam oba te rodzaje. Możemy jeść je i dekorować na wiele, wiele sposobów. Z cukrem pudrem, z dżemami (truskawkowy, gruszkowy, porzeczkowy, jeżynowy i inne), z frużelinami, z bitą śmietaną, ze świeżymi owocami, z nutellą, z lodami, z polewami smakowymi (orzechowa jest najlepsza), z galaretkami czy z kruszonymi biszkopcikami na ciepło z masłem. Wyobraźnia Wam podpowie, co jeszcze można dodać. My w domu idziemy o krok dalej. Dodając mniej cukru i nieco więcej soli z gofrów robimy bazę do potraw wytrawnych, „na słono”. Jemy je ze szpinakiem, ze smażonym jajkiem i szczypiorkiem, z sosem chrzanowym, ze smażonymi grzybami, z rukolą i łososiem, z tuńczykiem, z kurczakiem w sosie seczuańskim i z sałatką feta na wierzchu. Albo zapiekane ze startym serem i czosnkiem. Jeżeli nie jedliście gofrów wytrawnych, wyjątkowo serdecznie polecam! I Wy i Wasza rodzina będziecie bardzo pozytywnie zaskoczeni. Smacznego!