Rozwiązujesz dyktando:
Syzyfowe prace
Był niezbyt dobry dzień, od początku miałem złe myśli. No i stało się, dostałem nauczkę za swoje czyny. W oddalonym od Koryntu Tartarze wiodłem swe monotonne życie, odbywając karę. Polegała ona na wtaczaniu kamienia pod górę. Starałem się ze wszystkich sił, a kiedy już byłem na samym szczycie, głaz wyślizgnął mi się z rąk i stoczył na dół. Zaczynałem swą pracę od nowa i tak w nieskończoność. Byłem sam jak palec, przerażony i zlękniony. I pomyśleć, że byłem królem Kotyntu, bogowie często zapraszali mnie na Olimp. Znałem olimpijskie plotki oraz słabości bogów. Nie umiałem jednak trzymać języka za zębami i wypaplałem tajemnicę Zeusa. Podczas odbywania kary byłem w miejscu strasznym, nikogo tu nie było, to miejsce przerażało nie tylko ludzi, ale również zwierzęta. Żywej duszy nie widziałem od lat. Aż pewnego dnia przechodził obok sługa i pyta się:
– Co robisz z tym głazem?
– To kara za moje czyny, ale jak ty się tutaj znalazłeś w tym przerażającym miejscu?
– Otrzymałem od Pana jeden talent, zamiast go rozmnożyć to zakopałem go w ziemi
– Hmm.. rzeczywiście to miejsce jest straszne, ale skoro tu jesteś to razem coś wymyślimy
Ja Syzyf i sługa Pana razem wtoczyliśmy kamień, przerzuciliśmy go przez górę i moja klątwa się zakończyła. Następnego dnia odkopaliśmy talent przyjaciela, rozmnożyliśmy pieniądze i zaczęliśmy życie od nowa. Ja wróciłem do domu, zabrałem rodzinę i wyprowadziliśmy się. Ze sługą nie miałem już kontaktu.