Rozwiązujesz dyktando:
Trudne sprawy z obiektami westchnień.
Co jakiś czas w show biznesie pojawia się nowa twarz, która szybko staje się bożyszczem i obiektem westchnień młodych fanów, w szczególności dziewcząt. Zainteresowanie rzesz kobiet w głównej mierze przypada zwykle muzykom, sportowcom i aktorom. Sądzę, że niemalże każdy nastolatek przeżył w życiu zauroczenie czy urzeczenie ulubieńcem tłumów. Każdy z nas mając piętnaście lat spędzał długie chwile na rozważaniu, jak by to było podczas przechadzki wpaść przypadkowo na swojego idola. Czasem jakiś farciarz wygrywa w konkursie melanż czy kolację w towarzystwie ubóstwianego celebryty. Gdy byłam młodszą dziewczyną, przesłałam dziesiątki listów do popularnego wówczas aktora, w którym byłam na zabój zakochana. Moje pocztówki, pełne rzewnych słów i pompatycznych wyrażeń, wyruszały w zagraniczne wojaże raz po raz. Gdy jednak te dążenia nie przyniosły pożądanych efektów, bo żaden list nie doczekał się oddźwięku, zrozumiałam, że czas porzucić marzenia. Donżuańskie i bałamutne spojrzenie tego mężczyzny już zawsze będzie przypatrywać mi się wyłącznie z afiszu na różowo-błękitnej ścianie mojego przytulnego pokoju.
Innym razem, gdy przebywałam na wakacjach w uczęszczanym górskim kurorcie, zauważyłam dziwne poruszenie wokół jednego z klombów. Wrzeszczące hordy okrążyły bezbronnego wziętego muzyka. Każdy żądał zdjęcia. Żeby chociaż ustawili się w rządku! Ochroniarz prosił o porządek, a muzyk żebrał o litość. Wataha nie miała współczucia. Żachnęłam się i zawróciłam stamtąd, pośpiesznie okrążając kohortę. Nie dziwię się, że niektórym idolom takie sytuacje przelały czarę goryczy i zdecydowali o zaprzestaniu kariery lub przebranżowieniu się i namierzeniu cichej chatki na odludziu, jako schronienie przed szarżującym tłumem.