Rozwiązujesz dyktando:
chrząszcz Henry
Pewnego ciepłego wieczoru nad rzeczką usiadł chrząszcz Henry. Miał żółty płaszcz i chryzantemowe buciki. Mogłabym rozpoznać z daleka tego jakże eleganckiego żuczka. Chrabąszcz ten bardzo lubił nocne spacery nad rzekę. Mieszkał on na południowym brzegu. Zaś jego wierny przyjaciel bóbr- na północnym. Koledzy nie spotykali się jednak zbyt często ze względu na wysoki poziom wody w rzeczce. Jednak pewnego dnia bóbr Józio- bo tak go zwą- znalazł rozwiązanie na ten wielce trapiący go problem. Zbudował on długą tamę prowadzącą przez całą szerokość rzeki. Chłopcy po ukończonej pracy rzucili się sobie w ramiona. Ale wróćmy do tej zapewne trapiącej was kwestii- po co naszemu chrabąszczowi te przepiękne chryzantemowe buciki? A no już wam tłumaczę. Tama (tak, ta sama, którą zbudował nasz wielmożny Józio) była niesamowicie śliska. Albowiem była ona zbudowana z dębowego drzewa, które miało może z 90 już lat, Henry nie był w stanie przez nią przejść bez jego lśniących kaloszy. Jako, że nasz bóbr był dużo większy od chrząszcza, Henry zakładał codziennie także żółtą kurteczkę, aby Józek mógł go rozpoznać z oddali. I tak chłopcy codziennie wieczorem, o tej samej godzinie spotykają się przy tamie, opowiadają sobie, jaki minął dzień, a czasami jeden drugiego zaprasza na herbatkę. Więc jeżeli kiedykolwiek ujrzycie małego chrabąszcza, który, ubrany w jaskrawy kolor, podbiega szybciutko do wysokiego bobra, już się nie zdziwicie. O! To przecież Józio i Henry!