Rozwiązujesz dyktando:
Czas koronawirusa.
Już niedługo miną dwa miesiące, od kiedy uczymy się zdalnie. Siedzimy w domu. Nie ruszamy się wcale, chyba że do lodówki w kuchni, bo głód odczuwamy cały czas. Niechętnie się uczymy, tylko bez sensu się włóczymy po mieszkaniu. Tęsknimy za spotkaniami z kolegami. Dobrze, że klasowych przyjaciół możemy zobaczyć w czasie lekcji online, które za szybko mijają. Co prawda przepadają nam klasówki i kartkówki, ale wypracowań piszemy bez liku. Super w domu posiedzieć jakiś czas, ale na dłuższą metę staje się to nudne. Ile książek można przeczytać? Ile filmów obejrzeć? Ile piosenek wysłuchać? Do tego dochodzą narzekania rodziców, że za wolno pracuję, nie umiem postawić przecinków w odpowiednim miejscu. Po prostu mówią, że nie chce mi się, że żadnej korzyści ze mnie nie będzie, że wyhodowali sobie leniucha. Mylą się. Mam dość siedzenia w domu w towarzystwie rodziców. Ruszyłbym gdzieś przed siebie, żeby nie koronawirus. On mnie uziemia. Przez niego czuję się jak Prometeusz przykuty do skały. Wierzę, że ten okropny czas minie i wróci normalność.