Rozwiązujesz dyktando:

„Piękni dwudziestoletni”

Wśród roku tysiąc dziewięćset pięćdziesiątym ósmym, w lutym, wysiadłem na lotnisku Orly z samolotu, który wystartował z Warszawy. Miałem przy sobie osiem dolarów. Miałem dwadzieścia cztery lata. Byłem autorem wydanego tomu opowiadań oraz dwóch książek, których wydać mi nie chciano. Byłem także laureatem Nagrody Wydawców, którą otrzymałem na kilka tygodni przed wyjazdem z Warszawy. I jeszcze jedno: zostałem uznany za człowieka skończonego, stwierdzone zostało ponad wszelką wątpliwość, że niczego już nigdy nie napiszę. Jak powiedziałem, miałem dwadzieścia cztery lata. Ci, którzy pogrzebali mnie szybko z wprawą zawodowych grabarzy, byli ludźmi starszymi ode mnie o lat trzydzieści lub więcej. Adolf Rudnicki napisał kiedyś, że najmodniejszym kierunkiem w literaturze polskiej jest miażdżenie, niszczenie. Ten sam Adolf Rudnicki, kiedy wydrukowałem swoje pierwsze opowiadanie, zapytał mnie: „Czy pańscy koledzy mówią już, że pan się, skończył?- „Dlaczego?”- zapytałem. „Bo ja -powiedział Rudnicki – kiedy napisałem „Szczury”, moją pierwszą książkę, spotkałem Karola Irzykowskiego. Irzykowski spytał: „Czy pańscy koledzy mówią już, że pan się skończył?”

Zaloguj się, aby rozwiązać dyktando