Rozwiązujesz dyktando:

Ferie w górach

Zbliżały się ukochane ferie, w końcu luz i dużo wolnego. Wybierałem się z Heleną w góry, chcieliśmy pojeździć na nartach na Jaworzynie Krynickiej. Marzyliśmy o tym, żeby się wyszumieć i wyhasać po ciężkim pierwszym semestrze, a przed nadchodzącym drugim. Mieliśmy się zatrzymać w chacie pana Józefa, któremu pomogliśmy odnaleźć plecak jego wnuczki, ukryty między trzema modrzewiami. Humory bardzo nam dopisywały, już nie mogliśmy się doczekać, czy ferie u podnóża Jaworzyny Krynickiej zaoferują nam jakąś ciekawą przygodę. Wielką zagadką był pan Józef, snuliśmy domysły, kim tak naprawdę jest, ponieważ gdy go poznaliśmy, sprawiał wrażenie miłego staruszka, ale w jego spojrzeniu było coś intrygującego. Nie wiedzieliśmy, że wkrótce rozwiążemy kolejną zagadkę o tożsamości naszego gospodarza. Zbliżał się wieczór, niebo było rozgwieżdżone, księżyc w pełni, drzewa ośnieżone, a powietrze było rześkie i chłodne. Pan Józef zaproponował nam przejażdżkę. Jechaliśmy jakimiś nieznanymi nam dróżkami, a las stawał się coraz ciemniejszy i przerażający. Nagle zatrzymaliśmy się przy jednej z jaskiń. Pan Józef powiedział: To tu zbójnicy składali swoją tajemniczą zbójnicką przysięgę swojemu hetmanowi. Ustawiali się w krąg i klękali, kładąc dwa palce prawej dłoni na Gągorowej heretyckiej Biblii Gdańskiej, a dwa palce lewej ręki na skrzyżowanych pistoletach. Przed nimi stawał pięknie ubrany herszt zbójecki z ciupagą w dłoniach i wszyscy powtarzali słowa przysięgi. Pan Józef zsiadł z sań i dumnie recytował przysięgę. Była ona dość długa, a kończyła się słowami – „Wierni będziemy Tobie, wierni, wierni, wierni. Amen”. Aż nas ciarki przeszły, głos pana Józefa, był głośny i donośny. Mieliśmy wrażenie, jakby zaraz mieli się tu pojawić zbójnicy. Na naszych twarzach zaczęło się malować przerażenie. Pan Jan musiał to zauważyć, więc uśmiechnął się do nas i rzekł: „nie bójcie się, nic wam nie grozi, ze mną jesteście bezpieczni. Ta jaskinia obok to nasza zbójecka jaskinia, nazwana też Czarną Dziurą, bo ma około 40 metrów długości i 12 metrów szerokości. To tu chowaliśmy wszystkie nasze skarby”. Nasze? Popatrzyliśmy na siebie z Heleną z lekkim przerażeniem. Pan Józef uśmiechnął się tajemniczo. „Jesteście łowcami tajemnic, teraz znacie mój sekret”. Zdziwienie i strach nie schodziły nam z twarzy, byliśmy w samym środku lasu, obok jaskini zbójeckiej. Poczuliśmy się jak bohaterowie jakiegoś horroru, zastanawiając się, czy wrócimy cali i zdrowi do domu. Poczuliśmy przeszywający chłód i dreszcze na całym ciele, do tego ścisk w gardle i żołądku, wiedzieliśmy już, że pan Józef to Herszt zbójców.

Zaloguj się, aby rozwiązać dyktando