Rozwiązujesz dyktando:
Spóźniona zima
Marzenka smutno spojrzała w kalendarz. Był ostatni dzień lutego, a w tym roku śnieg jeszcze nie padał. Marzenka marzyła, żeby wypróbować nowe łyżwy, które znalazła pod choinką, ale zimy nie było. Poszła do łóżka bardzo marudna. Pierwszy marca ją jednak zaskoczył. Gdy Marzenka wygrzebała się spod pierzyny i wyjrzała na podwórze zobaczyła, że na dworze leży gruba warstwa puszystego śnieżku. Marzenka szybciutko pochłonęła jajecznicę z cebulką i wybiegła na podwórko. Na dworze było chłodno więc na nóżki włożyła cieplutkie kozaki, na główkę mięciutką czapkę, a szyję owinęła puszystym szalikiem. Najpierw Marzenka ulepiła bałwana, później porzucała się z babunią śnieżkami, a następnie pozjeżdżała z niedużej górki na sankach. Kilka dni później, gdy mróz mocniej chwycił, wypróbowała swoje nowe łyżwy na zamarzniętym jeziorze. Marzec był wspaniały, bo śnieg mocno prószył prawie każdego dnia. Dopiero w kwietniu zima zaczęła odpuszczać. Marzenka wtedy tu i ówdzie znalazła przebijającego się krokusa.