Rozwiązujesz dyktando:
„Nieobyty kelner”
Nieraz tak bywa, że długo myślimy i nie możemy wpaść na to, co ugotować na obiad. Tak też było i tym razem. Tata Heniu zaproponował schabowe, mama Helena chłodnik ogórkowy, mój brat gustował w racuchach, a ja miałem ochotę na coś niebanalnego. Tak więc wspólnie uradziliśmy, iż wybierzemy się do restauracji „U Horacego” w Chełmie. Tutaj każdy mógł zamówić co tylko chciał, od kuchni włoskiej – po chińską. Jedzenie było przepyszne, a wszyscy kelnerzy wykazywali się olbrzymim kunsztem. Ponieważ moja mama bardzo lubiła różne, dziwne potrawy, to zamówiła (według mnie ohydną) pizzę z owocami morza i anchois. Tata poprosił o smażone żeberka z ziemniakami, mój brat Andrzej – racuszki z polewą czekoladową i dżemem porzeczkowym, a ja postawiłem na halibuta w sosie kurkowym. Czekaliśmy pół godziny, co mnie zdziwiło, gdyż w tej restauracji czas oczekiwania rzadko przekracza piętnaście minut. Kelner zaproponował nam także wybór darmowego napoju do każdego dania w ramach promocji. Niestety, w tym dniu mieliśmy wyjątkowego pecha. Nie zdarzyło się nam jeszcze, aby którykolwiek kelner popełnił jakikolwiek błąd, ale nie udało się podtrzymać tej dobrej passy. Obsługujący nas Pan Hieronim wylał sok brzoskwiniowy na mojego brata. Potem pomylił się i wydrukował nam rachunek, według którego mieliśmy zapłacić ponad trzysta złotych. Po tych incydentach w burzowej atmosferze i kiepskich humorach wróciliśmy do domu.