Rozwiązujesz dyktando:

Zmartwienia pani Marianny

Wysoka, starsza, koścista, wydająca się zarazem bardzo krucha i potężna pani Marianna Miła (to nazwisko zupełnie do niej nie pasowało), z irytacją omiotła wzrokiem pokój, którego na pewno nie będzie nazywać salonem. Podeszła do okna. W Nowym Jorku uwielbiała się przyglądać ludziom na ulicy, miała jastrzębi wzrok. Z przeszklenia w luksusowym apartamencie, który mieścił się na dwudziestym piętrze wieżowca, widziała dokładnie każdy detal człowieka oddalonego o kilkadziesiąt metrów. Całymi godzinami przesiadywała w oknie, oczywiście nie wtedy, jak uczyła dzieci w szkole matematyki. Nie znosiła tej roboty. Berbecie w ósmej klasie to już nie przedszkolaki! Mają sprawne palce, bezczelne uśmieszki i silne ręce. „Dziewuchy to plotkary, a chłystkowie amatorscy bokserzy!” – żaliła się dyrektorce, pani Klaudii Gierszewskiej – „Nie mają poczucia winy, ani sumienia! Nie dalej, jak wczoraj podkradli mi obiad i zostawili karteczkę, na której było napisane: OSIOŁ ! Toż to niedopuszczalne!” Ale pani Gierszewska, ani trochę się nie przejmowała, dlatego złożyła wypowiedzenie i z Henrykiem, dwójką dzieci – jedenastoletnią Gosią i pięcioletnim Karolkiem, wyruszyła do Las Vegas.

Zaloguj się, aby rozwiązać dyktando