Rozwiązujesz dyktando:
„Quo vadis” – r. II
Po posiłku, który zwał się śniadaniem, a do którego dwaj towarzysze zasiedli wówczas, gdy zwykli śmiertelni byli już dawno po południowym prandium, Petroniusz zaproponował lekką drzemkę. Według niego pora była jeszcze za wczesna na odwiedziny. Są wprawdzie ludzie, którzy poczynają odwiedzać znajomych o wschodzie słońca, uważając w dodatku zwyczaj ten za stary, rzymski. Ale on, Petroniusz, uważa go za barbarzyński. Godziny popołudniowe są najwłaściwsze, nie wcześniej jednak, zanim słońce nie przejdzie na stronę świątyni Jowisza Kapitolińskiego, nie pocznie patrzeć z ukosa na Forum. Jesienią bywa jeszcze gorąco, ludzie radzi śpią po jedzeniu. Tymczasem miło jest posłuchać szumu fontanny w atrium, po obowiązkowym tysiącu kroków zdrzemnąć się w czerwonym świetle, przecedzonym przez purpurowe, na wpół zaciągnięte velarium.