Rozwiązujesz dyktando:
Urodziny trojaczków
Słońce grzało. Chociaż pierwsze urodziny trojaczków miały zacząć się za pół godziny, dużo z zaplanowanych rzeczy nie było jeszcze gotowych. Tata Horacy pojechał do cukierni po trzy malutkie torciki dla maluchów. Mama Marzena uwijała się w kuchni ze starszą córką – Ulą. Spod ich rąk wychodziły znakomite surówki, idealnie przyprawione zupy, przepyszne dania główne, czy orzeźwiające koktajle. A babcia Helena z dziadkiem Włodzimierzem opiekowali się kochanymi brzdącami w tym ważnym dniu. Wkrótce przybyli pierwsi goście- chrzestni Uli. Po kolei zjawiali się następni. Wszyscy grzecznie czekali na miejscach lub rozmawiali z operatorem grilla- tatą Horacym. Brakowało tylko cioci Honoraty, wujka Grzegorza i ich syna Jakuba. Po około 15 minutach zadzwonił telefon mamy. Okazało się, że utknęli w paskudnie długim korku za Rzeszowem. Powiedzieli, żeby na nich nie czekać. Tak więc na podwórku znalazły się trzy gwiazdy tego dnia – Bożenka, Błażej i Hania w żółtych ubrankach. Niedługo później pojawiły się torty. Maluszki z pomocą ojców chrzestnych zdmuchnęły świeczki. Goście z apetytem pożerali wyśmienite torty. Tańce i hulanki trwały do późna. Można było śmiało stwierdzić, że impreza urodzinowa Bożeny, Błażeja i Hani okazała się sukcesem.