Rozwiązujesz dyktando:
Wiecznie głodni.
Z półmroku wychynęła zaprószona białym puchem z mąki kukurydzianej główka z kruczoczarnymi kędziorami przykrytymi niewielką siwizną. Przyprószona główka należała do sędziwego mieszkańca publicznych slumsów. Bohater tej krótkiej opowiastki próbował skrzętnie ukryć za pazuchą kawałek skradzionego kukurydzianego chleba, jednak okruchy i zapach świeżo upieczonego bochenka zwabiły wielu chętnych na ucztę podniebienia. Cała zgraja młodych „pędraków”, jak przezywał ich starzec, biegła już w kierunku staruszka, gubiąc po drodze swoje łachmany, nie zważając na wszelakie przeszkody, jak spróchniałe pnie pół wieku temu posadzonych drzew, kruche gałęzie drobnych brzózek, czy wystające korzenie wielkich dębów oblepionych niegdyś żołędziami. Dziś każdy zżyma się na ten widok wołający o pomstę do nieba. Grupka młodych łobuzów z bujnymi czuprynami dobiegła do swego żywiciela, błagając o choćby okruszynę chleba, by móc żuć ją jak najdłużej, zanim się rozpuści w ustach, a smak ulotni, jak zawsze zbyt wcześnie.