Rozwiązujesz dyktando:
Moje dyktando 2.
Był sobie raz chłopiec niegrzeczny, który się uczyć nie chciał, ponadto odznaczał się umysłowym lenistwem i żołądkową przedsiębiorczością. Ile razy na obiad się spóźnił, nowe przedstawiał usprawiedliwienie. Stwórca, zdenerwowany tak niewłaściwym postępowaniem, uczynił cud, mocą którego wszystkie życzenia owego chłopca, się spełniły. Z powodu epidemii trądu wszystkie szkoły zamknięto. Potop nastąpił i cała zalana ziemia obróciła się w jeden basen kąpielowy. A że na wodzie pływało dużo produktów żywnościowych, mógł chłopiec zażerać się nieustannie. Jakże jednak marzył teraz o tym, aby osuszyć się, pójść do szkoły i nie jeść już węgorzy, pstrągów, mokrego chleba oraz jajek albatrosów. Lecz Bóg nierychliwy trzymał go w tych trudnych warunkach przez lat dziewięćdziesiąt. Dopiero starcem będąc, silnie pokręconym od reumatyzmu, podpierając się, z siwą brodą, chłopiec wylazł na brzeg, na którym ujrzał grób dla siebie przyszykowany.