Rozwiązujesz dyktando:
3 gimnazjum:
Niepohamowana żądza nic nierobienia wygnała mnie z domu. „Wrócę późno” – rzuciłem przez ramię mojej mizdrzącej się przed lustrem ponad szesnastoletniej siostrze. Po prawdzie nie wiedziałem, dokąd pójdę. Miałem na sobie ubranie noszone na co dzień, z na pół przetartymi łokciami, nie lepiej wyglądały moje buty, z lekka sczerniałe od starości. Na domiar złego dokuczała mi chrypka, co do reszty odbierało mi humor. Chłód i lekka mżawka szybko obrzydziły mi spacer. Kiedy więc zobaczyłem światło w oknie pokoju mojego przyjaciela, który od niedawna mieszkał w nowym wielokondygnacyjnym budynku, ogarnęła mnie nieposkromiona chęć odwiedzenia go. Stanąłem pod drzwiami na przemian dzwoniąc i pukając, ponieważby mnie nie usłyszano z powodu hałasu panującego wewnątrz. Otworzył mi kolega, mówiąc po cichu: „Mamy gościa „. Lekko przyćmione światło wolno stojącej lampy utrudniło mi orientację. Pokój wyglądał na pozór niezmieniony, ale na etażerce stał wazon z gałązkami szałwii , a pośrodku przy stole siedział jakiś nietutejszy, zażywny jegomość o wyglądzie puchacza i nieco rzężącym głosie. Pan owego zaspakajał głód pieczenią z bażanta oraz sałatką za stułbi i rzeżuchy, snując przy tym, jakąś epopeję na temat myślistwa i rybołówstwa, a także chwaląc odżywcze wartości skrobi.