Rozwiązujesz dyktando:
Dyktando na Dzień Edukacji Narodowej
Donośny dźwięk elektronicznego budzika rozniósł się po całej sypialni, uroczyście ogłaszając nadejście czwartkowego poranka. Mężczyzna, zwany pośród młodzieży „Panem od historii”, leniwie uniósł powiekę, spoglądając na wyświetlacz budzika. Dowiedziawszy się, iż jest wpół do szóstej, uciszył urządzenie i rozejrzał się w poszukiwaniu swoich wysłużonych kapci. Przyrządzone naprędce śniadanie popił zimną kawą rozpuszczalną, ponieważ wciąż będąc w półśnie zapomniał o włączeniu czajnika i wiedziony rutyną nalał z niego wczorajszej wody do kubka. Autobus, którym dojeżdżał do pracy, spóźnił się o równe trzy i pół minuty, czyli punktualnie, tak jak co dzień. Pana od historii nie zdziwił również brak miejsc siedzących ani także dwukilometrowy korek w okolicach miejskiej starówki. Zegar w pokoju nauczycielskim wskazywał za dziesięć ósmą, kiedy nasz zdyszany bohater wbiegł do pomieszczenia, aby się zameldować i zabrać materiały na pierwsze dwie lekcje. W pośpiechu pomylił klasy, co uświadomił mu dopiero klucz, którym próbował otworzyć drzwi. Ani drgnął. Nauczyciel uderzył się otwartą dłonią w czoło, zawrócił na pięcie i niemal truchtem udał się na niższe piętro. Dotarł do klasy równo z dzwonkiem, nie zwróciwszy nawet uwagi, że korytarz jest kompletnie pusty. Zasiadł za biurkiem, położył na nim dziennik i z niemałym zdziwieniem rozejrzał się po ławkach. Przy żadnej z nich nie siedział ani jeden uczeń. Bezradnie narzekając w myślach na swoje roztargnienie zerknął na swój plan lekcji, pewien, że znów pomylił klasę. Tymczasem okazało się, że jest w odpowiednim miejscu i o odpowiednim czasie, co jeszcze bardziej zbiło go z tropu. Kalendarz wiszący na przeciwległej ścianie wskazywał dzisiejszą datę, a ta nie była oznaczona jako wolne od pracy święto. Uwagę pana od historii zwróciło osiem kolorowych cyfr wyciętych z papieru, które przypięto do tablicy korkowej wiszącej obok kalendarza, i które również głosiły aktualną datę. Bezpośrednio ponad nimi widniał znacznie większy, acz równie kolorowy napis. Składały się na niego dwa wyrazy. Pan od historii zerwał się z krzesła i pognał prosto do sali gimnastycznej. Zrozumiał, że dzwonek o ósmej nie ogłosił pierwszej lekcji, ale rozpoczęcie uroczystości. Przyspieszył kroku, aby zdążyć przynajmniej na końcówkę apelu, albo chociaż na krótkie przedstawienie, które przygotowali uczniowie z okazji Dnia Nauczyciela.