Rozwiązujesz dyktando:
Dyktando o rolniku
Pan Hubert Jeżynowski był rolnikiem. Miał własne gospodarstwo w wioseczce Przewóz. Rolnik miał również trójkę dzieci – Halinkę, Ulę i Andrzejka. Rodzina była szczęśliwa, a dzieci chętnie pomagały panu Hubertowi w pracy. Ich dzień zaczynał się o godzinie siódmej. Pan Hubert i jego najstarsza córka Ula szli wydoić krowy. Było to trudne zadanie, więc najmłodsi, Halinka i Andrzej, nie pomagali w nim tatusiowi i siostrze. Po dojeniu odbywało się przyjemne i smaczniutkie śniadanie. Po śniadaniu zmywała Halinka, a Andrzejek wycierał umyte naczynia. Później Hubert poszedł w pole, a rodzeństwo nakarmiło świnie. Po karmieniu prosiaczków dzieci weszły do domu po ziarno dla kurek i kogutów. Gdy weszli do zagrody, zaczęły się przygody. Któreś z nich nie zamknęło furtki i drób uciekł. Rodzeństwo pobiegły na pole i zawołali pana Huberta, by im pomógł zagonić kury i koguty do zagrody. Z pomocą taty zagonili cały drób z powrotem do zagrody. Następnie, jako iż było lato, rodzina wyprowadziła cztery krowy – Kózkę, Modrzewkę, Białkę i Bunię na pastwisko razem z psem Łupiankiem. Pastwisko było na końcu ich gospodarstwa, więc przez całe pięć minut trzeba było pilnować, by zwierzęta nie wchodziły na pole, które pan Hubert z takim trudem pielęgnował. Najtrudniej miała Halinka, ponieważ ona pilnowała brykającej Kozy. Widząc, że siostra ma problemy, Ula zamieniła się z Halinką, oddając jej spokojną Bunię, a sama biorąc Kozę. Gdy krowy spokojnie się pasły, rodzina poszła szykować obiad. Niestety, Andrzejek niechcący dotknął cieplutką kuchenkę i się poparzył. Na szczęście szybko zażegnano nieprzyjemną sytuację. Po obiedzie wszyscy zaczęli pracować w polu. Tak spokojnie upłynęły im godziny, ale wieczorem, przed kolacją, znaleźli jeszcze czas na jazdę konną. Po tych miłych wrażeniach i odprowadzeniu krówek do stodoły cała rodzina poszła spać.