Rozwiązujesz dyktando:

Dyktando o Włoszech

– Julka, Franek, Hania chodźcie tutaj- zawołała mama z kuchni. Dzieci przybiegły jak na zawołanie.- Słuchajcie, razem z waszym tatą uznaliśmy, że w te wakacje polecimy całą rodziną do Włoch – odezwała się ponownie. Rodzeństwo przez chwilę stało jak zamurowane. Przez sekundę panowała cisza. – Jupiii! Będziemy we Włoszech! – cieszyły się dzieci. Później dowiedziały się, że na wakacje polecą samolotem. To miała być ich pierwsza podróż tym środkiem lokomocji. Już tydzień przed wylotem rodzina zaczęła pakować walizki. Nadszedł dzień wylotu. Ich lot był na godzinę dziesiątą trzydzieści, więc o ósmej wyruszyli z domu. Lot nie miał opóźnień. Punktualnie zasiedli w samolocie i wystartowali. Podróż minęła spokojnie, nie było turbulencji. Blisko godziny czternastej wyszli z lotniska Fiumicino. Kupili bilety na pociąg i dojechali do Rzymu. – Strasznie tu gorąco – stwierdził Franek. Cała rodzina przyznała mu rację. Doszli do hotelu i wzięli klucz do pokoju. Kiedy otworzyli drzwi, z pokoju wyleciał przyjemny chłód. W środku zostali aż do wieczora, gdy temperatura zrobiła się znośna. Następnego dnia obejrzeli koloseum i Forum Romanum. Po kilku dniach w Rzymie pojechali do Neapolu. Stamtąd popłynęli na piękną, maleńką wyspę zwaną Procidą. – Jak tu pięknie – zachwycała się Julka. Na wysepce kąpali się na bezpiecznej plaży. Po dwóch tygodniach musieli wracać do domu, do Polski. Wrócili na lotnisko i polecieli. Tym razem były lekkie turbulencje, ale nic więcej. To były niezapomniane wakacje.

Zaloguj się, aby rozwiązać dyktando