Rozwiązujesz dyktando:
Przygody młodego mnicha
Młody mnich z zakonu kapucynów, w brązowym habicie i sandałach założonych na bose stopy, pogładził ręką świeżo wygoloną tonsurę i wyruszył chybcikiem z misją chrystianizacyjną do Rzymu. Żwawo przesuwał paciorki różańca, śląc rzewną modlitwę i strzeliste akty ku zachmurzonemu niebu, licząc na opiekę opatrzności. Zbierało się na burzę, zygzaki błyskawic zwiastowały ulewę. Huki i grzmoty przerażały strachliwego mnicha. Postanowił schować się przed nawałnicą w wirydarzu zaprzyjaźnionego klasztoru. Prostokątny ogródek wewnątrz murów klasztornych był otoczony krużgankami. Wypełniały go grządki z warzywami: ogórkami, burakami, rzepą, cebulą i brukwią. Obok nich, w rzędach rósł chmiel i groch, niedaleko posadzono zioła: szałwię, miętę, dziurawiec, czosnek.
Zbliżała się pora wieczerzy. W refektarzu podano rosół z kluseczkami, kurczaka z rożna, pieczeń wieprzową i karkówkę z przysmażanymi ziemniakami. Dla chętnych był też ryż, warzywa gotowane na parze i surówki z kapusty i marchewki. Jedli w milczeniu, aż im się uszy trzęsły. Mięso przeżuwali z nabożną czcią dla darów natury. Wieczerzę zakończyli pacierzem. Rozeszli się w pośpiechu, by rześko wstać na poranną jutrznię.
Rano, przed wyruszeniem w dalszą drogę, mnich postanowił odwiedzić klasztorną bibliotekę. Uważnie przeglądał ogromne foliały i woluminy, oprawione w skórę i zabezpieczone mosiężnymi okuciami. Na przedzie każdego z nich połyskiwał tytuł księgi, ozdobiony szlachetnymi kamieniami: szafirami, ametystami i gdzieniegdzie rubinami. Przekładał książki z miejsca na miejsce szukając takiej, która byłaby pomocna w wytyczeniu najkrótszej drogi do Wiecznego Miasta. Źródła wiedzy, z których skwapliwie korzystał, pomogły w końcu w znalezieniu i opracowaniu poszczególnych etapów marszruty. Mnich spokojnie spakował swój skromny bagaż, obwiązał powstały tłumoczek skórzanym rzemieniem i raźno wyruszył w podróż. Żegnano go pełnym zadumy milczeniem, a przeor klasztoru błogosławił mu na pełną trudu i znojów drogę.