Rozwiązujesz dyktando:
Dyktando wakacyjne 2022
Urlop oznacza dla mnie kolejną przygodę i chwilę upragnionego odpoczynku. Póki co, nie mogę pozwolić sobie na porządne wakacje za granicą. Postanowiłem, że dopóki nie uzbieram pieniędzy na taki wystrzałowy wyjazd, dopóty będę leniuchował w wiejskim pensjonacie moich bliskich przyjaciół. Kiedy tylko zjechałem z autostrady, poczułem, jakbym wsiadł do wehikułu czasu. Nie mogłem się nadziwić, że w ówczesnym świecie, zmechanizowanym i uprzemysłowionym, są jeszcze miejsca tak bliskie naturze. Pomału wjechałem w polną dróżkę. Po obu stronach rozciągały się aż po horyzont pola. Wśród zbóż rozpoznałem pszenicę i żyto. Zauważyłem także kombajn zjeżdżający już z pola, gdyż właśnie zaczęło dżdżyć. Jadąc dalej, myślałem o pięknie wiejskiego krajobrazu i ciężkiej pracy rolników, dzięki której mogę się takowym obrazem cieszyć. Praca na roli to ciężki i żmudny zawód, tak zawsze powtarzał mój nieodżałowany dziadek. Wreszcie ujrzałem zabudowania pensjonatu. Po wyjściu z samochodu odetchnąłem rześkim po deszczu powietrzem. Gospodarzy ani ich córek nie było na podwórzu, ani w domu. Poszedłem do ogródka. Kwitnące hiacynty, chabry i hortensje nie dość, że wyglądały przepięknie, to jeszcze tworzyły niepowtarzalną mieszankę świeżych zapachów. Dalej na grządkach z pędów zwisały już dojrzałe pomidory, rosły ogórki, a także strączki grochu. Tu i ówdzie na pąkach kwiatów siadały pszczoły. W oddali przy rzece zauważyłem właścicieli pensjonatu. Zszedłem z pagórka i przedzierając się przez chaszcze, dotarłem do nich. Pan Henryk naprawiał żagiel łódki. Zapewniał, że to tylko błaha usterka, a jego żona i córki niepotrzebnie wszystko wyolbrzymiają. Pani Róża zauważyła, że jest już późno, więc poszła zaparzyć wodę na herbatę. Wypiłem tylko filiżankę i poszedłem odświeżyć się przed wyjściem. Postanowiłem odwiedzić wiejski kościół i posłuchać próby tutejszego chóru. Wyjeżdżając na drogę, jeszcze na chwilę wcisnąłem hamulec i spojrzałem na dom. Równo przystrzyżony żywopłot, za nim drewniane domostwo, wielki, biszkoptowy labrador drzemiący na schodach i kosz owoców zostawiony przed drzwiami. To wszystko tworzyło zachwycający widok, który z wielką chęcią ujrzałbym na pocztówce.