Rozwiązujesz dyktando:

Jak buty wpłynęły na bieg historii

Pewnego lipcowego poranka, po tygodniu wakacji, obudził mnie krzyk mojej kochanej mamusi:
-Synu, gdzie są twoje szkolne buty?!
Wyskoczyłem z łóżka. Nagle przypomniało mi się, jak na zakończeniu roku szkolnego, zamiast wziąć buty z szafki w szatni, pobiegłem z kolegami na kebaba.
-Mamo, pobiegnę po nie po śniadaniu, może jeszcze nie sprzątali szafek-powiedziałem.
Po zjedzeniu owsianki z sokiem pomarańczowym, zadzwoniłem do kolegi z klasy.
-Cześć Kacper, wiem że to głupie pytanie, ale czy pójdziesz ze mną do szkoły? Muszę odzyskać moje buty.
-Jasne, za piętnaście minut będę pod szkołą.
Minął kwadrans, a byłem już pod szkołą. Kacper czekał na mnie na murku.
-Dzięki że przyszedłeś-powiedziałem.
-Nie ma sprawy.
Razem weszliśmy do szkoły i podeszliśmy do okienka pani woźnej, która zdziwiła się na nasz widok.
-Chłopaki, co wy tu robicie w wakacje?-zapytała.
-Dzień dobry, czy możemy wejść po nasze zostawione buty?
-Jasne. A z której klasy jesteście?
-Idziemy właśnie do 5c.
-Aha.
Weszliśmy do szatni, ale butów nie było.
-To gdzie mogą być te buty?-spytałem samego siebie.
Nagle Kacpra zamurowało.
-Ej, piwnica szkolna jest otwarta-powiedział szeptem Kacper.
-Wchodzimy?
-Jasne, druga szansa może się nie przytrafić.
-To chodźmy.
Weszliśmy do piwnicy. Było strasznie ciemno. Idąc po schodach w dół, oparłem się o ścianę, i nagle zapaliło się światło.
-Pstryczek od światła-powiedziałem.
-Tam są twoje buty!-krzyknął Kacper.
-Ciszej-powiedziałem podchodząc do butów.
Nagle zobaczyłem coś wielkiego opartego o ścianę.
-Co to jest?-zapytałem.
-Nie wiem.
Zdjąłem płachtę, a tam była wielka metalowa maszyna, z wieloma przyciskami, do której się wchodziło.
-Maszyna do klonowania?-zapytałem.
-Bardziej do przenoszenia w czasie-powiedział Kacper, wskazując na wyświetlacz pokazujący teraźniejszą datę.
-Przenieśmy się!-krzyknąłem.
-Ok. W jakie czasy byśmy chcieli?
-Na bitwę pod Grunwaldem.
-Dobra-powiedział Kacper, ustawiając datę.
Za nami usłyszeliśmy głos:
-Chłopaki, co wy tutaj robicie?!
-Do maszyny!-krzyknąłem do Kacpra, który właśnie do niej wchodził.
Biegnąc do maszyny potknąłem się. Pani woźna była tuż, tuż. Jednak udało mi się wstać i wbiegłem do maszyny, zatrzaskując szklane drzwi.
-Wciśnij czerwony guzik-powiedział Kacper.
Nacisnąłem i nagle poczułem się jakbym był powietrzem. Jednak po chwili znów czułem się sobą, ale za drzwiami widziałem dwie armie.
-Wyskakuj, bo zaraz się zaczyna-powiedział Kacper.
Wyszedłem i nagle poczułem świeże powietrze.
-Czyste powietrze, nie tak jak u nas.
-Bardzo-powiedział Kacper nabierając powietrze.
Oddaliliśmy się od maszyny i nagle usłyszeliśmy:
-Kim wy jesteście?
Odwróciliśmy się w stronę głosu. Okazało się, że mówi je Władysław Jagiełło! Wyglądał tak jak na ilustracjach w podręczniku, lecz trochę młodziej.
-My, proszę króla, jesteśmy Jan i Kacper-zacząłem.
-I chcemy uczestniczyć w bitwie!-wypalił Kacper.
-Tu znajdzie się miejsce dla każdego z nas. Pomocy w bitwie się nie odmawia- rzekł król i zwrócił się do swoich pomocników- Dajcie im miecze i zbroje.
Wtedy wyszło dwóch Krzyżaków na środek placu i wbili w ziemię dwa miecze. Później armia polsko-litewska zaczęła śpiewać pieśń „Bogurodzica”. Po pieśni zaczęła się bitwa. Staraliśmy się walczyć z każdym rycerzem krzyżackim, który stanął nam na drodze. Aż nagle przed nami stanął Urlich von Jungingen, wielki mistrz zakonu krzyżackiego.
-Kacper, na niego!
I już po chwili wielki mistrz nie żył. Po bitwie ukradkiem weszliśmy do machiny i wróciliśmy do naszych czasów. Wylądowaliśmy w piwnicy szkoły. Wyszliśmy z niej, a później ze szkoły, a pani woźna pożegnała się z nami, jakby nigdy nic się nie zdarzyło.
-To było dziwne. Takie nierealne- westchnąłem.
-No.
-A gdzie są moje buty?
-Spokojnie, mam je-powiedział Kacper podając mi buty.
Nazajutrz , gdy myślałem, że wszystko to mi się przyśniło, postanowiłem zagrać w quiz historyczny na komputerze. W oczy rzucił mi się obraz Jana Matejki, gdzie Urlicha von Jungingena pokonują dwaj chłopcy. Myśląc, że to tylko taki dowcip, przejrzałem różne strony historyczne w internecie, lecz na wszystkich obraz Jana Matejki „Bitwa pod Grunwaldem” wyglądał podobnie. I wtedy uświadomiłem sobie, że to wcale nie był sen.
-Muszę do Kacpra zadzwonić, by mu powiedzieć, że to zdarzyło się naprawdę i że jeśli mi nie wierzy, to niech sobie znajdzie obraz w internecie.
I tak skończyła się ta historia. To niesamowite, że szukając butów zasłynęliśmy w jednej z największych bitew w dziejach Polski.

Zaloguj się, aby rozwiązać dyktando