Rozwiązujesz dyktando:
„Dziady” w Ogrodzieńcu część I
Zbliżało się Halloween, czyli święto duchów, razem z Heleną postanowiliśmy przeżyć jakąś zapierającą dech w piersiach przygodę. Oboje mamy dar do odkrywania tajemnic i rozwiązywania zagadek, dlatego mieliśmy nadzieję, że ten dzień przyniesie nam coś niesamowitego. Postanowiliśmy pojechać na zamek do Ogrodzieńca, ponieważ krążą o tym miejscu przerażające legendy, a my uwielbiamy takie klimaty. Dodatkowo, wieczorem na zamku, miały się odbyć „Dziady”, czyli przedchrześcijański obrzęd zaduszny, którego istotą było „obcowanie żywych z umarłymi”, a konkretnie nawiązanie relacji z duszami przodków. Miałem nadzieję, że wśród przywoływanych duchów, będzie duch Stanisława Warszyckiego, jednego z właścicieli zamku, który był przerażającym okrutnikiem. Droga do Ogrodzieńca minęła nam dość szybko. Moja mama zaparkowała samochód i skierowaliśmy się w stronę zamku. Do obrzędu „Dziadów”, wszystko było już przygotowane. Kupiliśmy bilety i usiedliśmy wygodnie na rozłożonych krzesłach. Całe przedstawienie było oparte na II części „Dziadów” Adama Mickiewicza z tą różnicą, że przywoływano inne duchy. Z kategorii „duchy lekkie”, przywołano ducha Anzelma, odbywającego służbę u Seweryna Bonera. Po dwóch latach służby, chciał on powrócić do swojego rodzinnego Józefowa, gdzie zostawił swoją przepiękną żonę, jednak Seweryn postawił mu warunek – musiał wykopać studnię. Biedak kopał ją całe swoje życie i dopiero będąc staruszkiem zobaczył w niej wodę, a kiedy wyszedł na powierzchnię, jego serce nie wytrzymało i zmarł, a woda w studni zniknęła na zawsze. Do „duchów średnich”, należeli dwaj bracia kierujący się w swoim życiu chciwością i chęcią gromadzenia skarbów, przez co wykorzystali wiele osób. „Duchami ciężkimi” byli niewierna żona Seweryna Bonera i Stanisław Warszycki, który oprócz tortur dopuścił się morderstwa. Przy jego postaci przedstawionych było wielu poddanych, skarżących się na złe traktowanie, skazywanych na tortury, karę chłosty, czy bitych do nieprzytomności. Pojawiła się także zamurowana żona, życząca swojemu oprawcy, aby nigdy nie zaznał spokoju. Przedstawienie było naprawdę niesamowite i bardzo się cieszyliśmy, że mogliśmy je oglądać. Po jego zakończeniu postanowiliśmy przejść się jeszcze wokół zamku zanim wrócimy do domu. Byliśmy pod ogromnym wrażeniem, zarówno tego miejsca jak i całego przedstawienia obrzędu „Dziadów”…