Rozwiązujesz dyktando:
Dziwna sytuacja
Król Henryk, następca króla Błażeja, a jednocześnie stryjek księżnej Marzeny – był człowiekiem mężnym, odważnym i niezwykle potężnym. Jego potęga tkwiła w sposobie myślenia i działania. Choć konsekwentny, pewny siebie i stanowczy – nigdy nie wykazał się brakiem empatii. Był mężczyzną niezwykle wyrozumiałym, jednak miał w sobie coś co sprawiało, że poddani czuli respekt. Nie podejmował decyzji pochopnie, zawsze przystawał w ogródku wśród róż, by odetchnąć i poświecić chwilę na namysł w danej kwestii. Wszystko się zmieniło gdy na swojej drodze spotkał zwykłą góralkę Halinkę, której spojrzenie oczarowało go na tyle, że pół tygodnia nie mógł oderwać myśli od jej szczerego, pełnego ciepła usposobienia. Choć spotkał ją tylko przelotem, w drodze na jarmark – wiedział, że nigdy o niej nie zapomni. Hałas spod dochodzący spod głównej bramy do jego posiadłości – oderwał go od myśli o nietuzinkowej urodzie Haliny. Pobiegł więc sprawdzić co się dzieje, rozdrażniony lekko tym, że musiał przerwać czas, który poświęcał swojej przyszłej małżonce. Jakież było jego zdziwienie gdy okazało się, że u bramy stoi góralska, cudowna dziewczyna. Jej mina jednak szybko ściągnęła go na ziemię „Hej! No! Pan zejdź na ziemię, buja Pan w obłokach, rzodkiewki, buraki, warzywa Pan wziął? A No wziął Pan! A pieniążki Pan dał? A No nie patrz Pan, tylko proszę nie marnować dłużej mojego czasu”. Henrykowi zrobiło się głupio, ale ze mnie głuptas pomyślał, wyciągając banknot z kieszeni swych rajtuzów. ” A czy szanowna Pani Halina, nie chciałaby się posilić przy kolacji u mego boku? Pyszne nóżki w galarecie, purée i ogórek zielony z naszych upraw. Dodatkowo uraczyłbym Panią, Pani Halinko najlepszym trunkiem i swoim towarzystwem, rzecz jasna.”. Kobieta spojrzała na niego jakby mówił po chińsku i parsknęła głośnym, niekontrolowanym śmiechem. „Pan chyba mnie z kimś pomylił, po pierwsze moje imię to Gertruda, a po drugie w domu czeka na mnie mąż Bohdan, córka Józefina i syn Wojciech. Pan miły, ale płacić trzeba pieniążkami, a nie czasem królewskim – za to nie wykarmię rodziny, choć miłe to nie powiem”. Henryk poczuł się mocno zażenowany, rumieniec oblał jego twarz, po której zaczęły lecieć kropelki potu. Burknął coś pod nosem i schował się czym prędzej w swej komnacie. Co mnie naszło? Taka żenada, taka pomyłka. Ucieszył się w duchu, że jego narzeczona nie była świadkiem tej kompromitującej dla niego sytuacji, cóż by wówczas o nim pomyślała?