Rozwiązujesz dyktando:

Folwark zwierzęcy – recenzja – 1

George Orwell był odważny, chcąc wydać książkę o takiej tematyce w czasach, w których żył. Ze strony wydawnictw przez długi czas czekały na niego jedynie odmowy i porady dotyczące rezygnacji z tego projektu. Mimo przeciwności losu autor nie poddawał się i dzięki temu również moje pokolenie może korzystać z uniwersalnej formy i przesłania „Folwarku zwierzęcego”, a dla autora otworzyły się nowe drzwi. Kilka lat później, dzięki przetartemu wcześniej szlakowi, wydał równie popularny i poczytny „Rok 1984”. Pierwsze reakcje przeciętnego nastolatka na słowa „umawiamy się na omawianie lektury…” to m.in. „pani, a ile ta książka ma kartek?”, „a wystarczy streszczenie?”, „dlaczego mnie tak ukarano, cóżem ci uczynił, najukochańszy polonisto/najukochańsza polonistko, aby zostać tak bestialsko potraktowanym?”. Zgadzam się — istnieje wiele takich lektur. Tych, przy których odczuwa się chęć zaśnięcia (przykładowo: „Krzyżacy” to właśnie taka lektura, ale jak ja ją kocham… to aż przekracza ludzkie pojęcie) bądź wręcz przeciwnie, czynności bardzo aktywnej, jaką jest rzucenie książką o ścianę. Orwell nie pisał w ten sposób. Historia jest interesująca i myślę, że nawet przeciwnicy lektur (na wszelkich etapach ponadpodstawowej edukacji) powinni zaznajomić się z „Folwarkiem zwierzęcym”, bo książka ta jest warta poświęcenia godziny czy dwóch.

Zaloguj się, aby rozwiązać dyktando