Rozwiązujesz dyktando:

Makabrycznie trudne duktando

Wyszczerzając zęby, uprzednio spojrzawszy, a raczej łypnąwszy wzrokiem na Podchorążego, swojego przyjaciela, rozejrzał się wte i wewte bohater naszej historii – ponadtrzydziestoletni Joachim. Dookoła otaczała go horda rozhisteryzowanych fanek ośmioosobowego zespołu Pęcherz, którego był wokalistą. Półgłosem zaklął, bądź co bądź miał późnojesienną chandrę i był nieco chimeryczny, jak przystało na gwiazdę.nlWokół same śmiechy-chichy z nie wiadomo czego. ,,Niechby ta żeńska trzódka doceniała moje wokalizy w C-dur i c-moll, cieszące się niesłabnącym uznaniem w opinii krytyków muzycznych” – myślał Joachim, na pewno nie czując się zbyt komfortowo, otoczony przez taką watahę. Jednakże wszystkie quasi-fanki naprawdę dążyły tylko do zdarcia zeń żorżetowej koszuli z sutym żabotem.nlPół siedząc, pół leżąc, rad nierad udzielał wywiadu, na łapu-capu rozdawał autografy wyglądające niczym jakieś bohomazy i spoglądał spode łba na tę dziewczęcą hałastrę. W pewnym momencie żachnął się: ,,I w koło Macieju to samo! Już dosyć czasu zmitrężyłem na nicnierobieniu!”. Do niedawna bowiem uznawał jakikolwiek wysiłek za największe ohydztwo i paskudztwo tego świata.

Zaloguj się, aby rozwiązać dyktando