Rozwiązujesz dyktando:
Miłość i śmierć
Bardzo często słyszę od ludzi, którzy mnie otaczają, że trzeba umieć cieszyć się życiem, chwytać każdy nowy dzień jakby miał być on tym ostatnim. Może to i trochę oklepane słowa, ale mają one sens i piękny przekaz. Niestety, aby to zrozumieć, musimy się sami nad tym dobrze zastanowić i pojąć cały sens tych słów, wypowiedzianych przez najbliższych i przyjaciół, bo jeżeli sami tego nie zrobimy, to nikt nie będzie w stanie nam pomóc. Chęć do życia pochodzi od Boga i zależy od nas samych. W tym wszystkim najgorsze jest to, że niektórzy nie mają siły, by walczyć o swoje życie, a kiedy tych sił już całkowicie braknie, robią najgłupszą rzecz na świecie. W sumie to najgłupszą i ostatnią….
Jestem osobą, która wszystko bierze do siebie. Całe moje życie przechodzę z wielkim emocjonalnym ładunkiem, który mi towarzyszy codziennie odkąd się urodziłam. Bardzo szybko też przywiązuję się do osób, które pojawiają się w moim życiu. Potrafię im bardzo szybko zaufać, budując pomiędzy nami niezwykle silną więź. Z taką osobą potrafię przeżywać wszystko, od najlepszych momentów po najgorsze chwile, kiedy osoba ta stoi nad przepaścią. To wszystko sprawia, że ludzie, którym ufam, również mi ufają i otwierają się przede mną. Zawsze kiedy mają jakiś problem, to ja ze swoim wielkim serduszkiem staram się im zawsze pomóc, biorąc na siebie wielki ciężar, ale nie zostawię nikogo, kto potrzebuje pomocy, mimo tego, że często za to płacę wysoką cenę. Chciałabym wam opowiedzieć historię o właśnie takim człowieku, któemu starałam się pomóc, ale niestety nie wyszło. Nie podołałam temu zadaniu. Historię cudownego chłopaka. Historię Filipa.
Filip nie był bogatym człowiekiem. Był raczej ubogim chłopakiem, ale za to miał bogate wnętrze. Dla swojej własnej rodziny postanowił poświęcić swoją edukację i przyszłość. W jego rodzinie często brakowało pieniędzy na podstawowe potrzeby, takie jak jedzenie, picie, ubrania. Poszedł dla nich do pracy pomimo tego, że jego ojciec był alkoholikiem i bił jego matkę i młodsze siostry. Za wszelką cenę chciał pomóc matce i siostrom uciec z piekła. Chciał ulżyć swoim małym dziewczynkom, więc bardzo często zabierał je na lody czy na plac zabaw, by dziewczynki miały chociaż trochę normalnego dzieciństwa, tak jak inne dzieciaki mieszkające w okolicy. W głębi serca czułam, że Filip jest dobrym człowiekiem. Nie chciałam, by stoczył się jak jego ojciec.
Bardzo lubiłam spędzać czas z Filipem. Mieliśmy tyle wspólnych tematów, na które można by było gadać nocą i dniem. Filip był inteligientnym chłopcem, co bardzo w nim lubiłam. Lubiłam też wpatrywać się w jego niebieskie oczy, w których widziałam cały świat, ale i lęk. Niestety przez przymusowe opuszczenie szkoły miał duże braki w wiedzy, które nadrabialiśmy spędzając czas na wspólnej nauce. Nie wiem nawet kiedy, ale się w nim zakochałam. Bałam się strasznie wyznać mu to, co do niego czuję. W tym momencie tego strasznie żałuję. Teraz już się nie dowiem, czy on też coś do nie czuł, czy widział w moich oczach uczucie, które do niego żywię. Myślę jednak, że odpowiedź na oba te pytania brzmiałaby nie.
Siedziałam na łóżku z albumem ze zdjęciami na kolanach. Nagle zabrzęczał mój telefon, leżący przy mnie. Spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam, że przyszła wiadomość od Filipa. Przeczytałam tego SMS’a. Jego treść brzmiała tak: „Przepraszam za wszystko” Kiedy po raz kolejny czytałam tę wiadomość w mojej głowie zapaliła się czerwona lampka. Przecież nie pokłóciłam się z nim ostatnio, więc nie miał czemu przepraszać. Nagle zrozumiałam, że on chce sobie coś zrobić. Szybko wzięłam kurtkę z szafy, ubrałam buty i wsiadłam na rower. Najszybciej jak się da pojechałam do domu, gdzie mieszkał Filip z rodzicami i siostrami. Serce biło mi tak mocno, że czułam, jakby chciało mi rozerwać klatkę piersiową by się uwolnić z więzienia. Filipa nie było w domu, a od jego rodziców nie udało mi się zdobyć żadnych ważnych informacji o tym, gdzie mógłby przebywać ich syn. Nagle młodsza siostra Filipa powiedziała mi, że jej brat wyszedł z domu dwie godziny temu, ale nie powiedział, dokąd idzie ani po co. Podziękowałam jej za informacje i wyszłam z domu Filipa by go szukać. Chciałam zgłosić to na policję, ale jeszcze nie minęły dwadzieścia cztery godziny odkąd zaginął Filip. W mojej głowie panowała pustka. Nie wiedziałam, gdzie mógł pójść. Jeździłam jak szalona po okolicy, aż w mojej głowie pojawiło się jedno miejsce, gdzie mógłby być Filip. Nasza tajna baza w lesie, w której spędzaliśmy razem większość czasu…
Miałam wielką nadzieję, że się tam ukrył. Jak to się mówi nadzieja umiera ostatnia. Biegłam przez krzaki, potykając się co chwilę o wystające krzewy i leżące na ziemi gałęzie. Mimo tego że upadałam dużo razy, nie czułam żadnego bólu. Za bardzo się bałam o Filipa. Po tym jak przybiegłam poobijana na miejsce, to, co zobaczyłam, zmieniło moje życie o sto osiemdziesiąt stopni. Nadzieja mnie nie zawiodła, bo on tam był. Często widzę ten widok, gdy zamykam oczy. Filip wisiał na drzewie z zaciśniętą pętlą grubej liny na szyi. Wisiał tak bezwładnie jak marionetka w cyrku. Z plecaka, który ze sobą zabrałam, wydobyłam nóż, delikatnie go odcięłam od gałęzi. Opadł na moje ręce. Jego ciało było zimne jak lód i nie wyczuwałam pulsu. Zadzwoniłam po karetkę i policję. Nigdy nie przypuszczałam, że mój kochany Filip zrobi coś takiego. Wydawał się być twardy jak kamień leżący przy drodze. A może tylko grał twardego przede mną, by mnie nie zasmucać? Może miał dosyć nędznego życia z ojcem pijakiem pod jednym dachem?
Ale samobójstwo nigdy nie będzie idealnym rozwiązaniem… Cierpienia Filipa może się skróciły, ale co z tymi, którzy go tak naprawdę kochali? Co ze mną, jego matką , siostrami, a nawet jego ojcem? Przecież teraz my cierpimy bardziej niż on…. Bardzo teraz tego żałuję, że nie powiedziałam mu tego, co do niego czuję . Może by to zmieniło bieg wydarzeń… Może Filip poczułby się potrzebny komuś… Nigdy się nie pogodzę, a widok jego wiszącego ciała będzie mi towarzyszyć przez całe życie.