Rozwiązujesz dyktando:
Moje zabawy z dzieciństwa
Dzieciństwo to najbardziej beztroski i radosny czas w życiu, oparty głównie na zabawach. Gdy byłam małą Kasią, miałam kilka takich ulubionych zabaw. Myślę, że przedstawię je z podziałem na porę roku i warunki pogodowe. Zacznę od zimy. Największa frajda to zjeżdżanie na pupie albo na worku wypchanym sianem z górki – nie żadne sanki, choć na takowych też się zjeżdżało. I oczywiście walka na kule, zwłaszcza po skończonych lekcjach, dziewczyny kontra chłopaki.nlGdy śnieg stopniał i powitaliśmy wiosnę, zabawy były głównie na świeżym powietrzu. Najlepsza zabawa to podchody – było kilka drużyn i każda robiła ślady – strzałki z patyków czy kredą, z kamieni, z liści, zależy co było pod ręką po drodze. Każda drużyna miała swoją bazę i trzeba było po tropach do niej dotrzeć. Mogliśmy tak do samego wieczora, już ciemno się robiło i zabawa kończyła się dopiero po usłyszeniu nawoływania naszych imion przez mamy. Potem zabawa w chowanego też dawała wiele radości, ale jej nie muszę opisywać, bo każdy zna, nawet „dzisiejsze maluchy”. Kolejna to gry piłką. Akurat do gry w nogę, koszykówkę czy siatkówkę nie pałałam wielką miłością. Chodzi mi o konkretną zabawę, narysowane koło podzielone na ilość osób, a w nich państwa. Osoba rzuca piłką do góry i w tym momencie wypowiada wybrane państwo i jeśli to państwo nie złapie piłki to teraz ona wywołuje. Następna gra to w dwa ognie. Oj było kilka takich zabaw, również na rowerach pokonywanie przeszkód, omijanie. Skakanie w gumę – to było mega, różne figury się wymyślało i od kostek po same ręce w górę. I jeszcze jedna zabawa utkwiła mi w pamięci, choć teraz jako osoba dorosła nie popieram tego, a mianowicie zbieranie ślimaków do słoika i liczenie kto znalazł najwięcej. Oczywiście zaraz potem były wypuszczone. Natomiast jesienią zbierało się liście, kasztany i żołędzie i tworzyło ludki oraz inne arcydzieła. Jako dziecko uwielbiałam malować, zresztą do tej pory mi to zostało. Może nie zabawa, a kolekcjonerstwo: lubiłam zbierać karteczki do segregatora i potem wymieniać się. Gdy było szaro, ponuro i deszczowo, to wtedy czas w domu spędzałam z rodzeństwem przy puzzlach i grach planszowych. Czasem sami wymyślaliśmy i tworzyliśmy własne.