Rozwiązujesz dyktando:
Obóz karate #2
Dojechaliśmy na miejsce jakieś trzynaście minut temu, a teraz stoimy przed naszym hotelem. Nie mogę się doczekać, gdy w końcu zobaczę swój pokój! Stoję obok mojej przyjaciółki Darii i z niecierpliwością czekamy na nasz klucz, ponieważ mamy razem pokój. W końcu po kilku minutach gadaniny, dostajemy złoty kluczyk. Możemy się już rozejść, więc idziemy w stronę pokoju trzystapięćdziesiąt – trzy. Wchodzimy do środka i widzimy cztery łóżka, dwie duże szafy, drzwi, które na pewno prowadzą do łazienki, stolik i wielki balkon. Ściany są żółte, a podłogi są wykonane z drewna. Nagle w drzwiach pojawia się Nina i Julka ( nasze przyjaciółki z Łodzi ).
– No to co? Ja biorę to łóżko od ściany! – krzyczy Nina po wejściu.
– Dobra, to ja wezmę to obok Niny – mówi Julka.
Czyli mnie i Darii zostały te obok okna.
Dochodzi godzina siódma, a my mamy pół godziny, żeby się rozpakować i rozgościć.
O siódmej trzydzieści, wychodzimy z pokoju i zamykamy drzwi na klucz. Opiekunowie prowadzą nas do stołówki. Stoliki są czteroosobowe, więc idealnie na naszą czwórkę. Siadamy wszystkie obok siebie i czekamy na śniadanie. Po kilku minutach, na stole pojawiają się pyszne drożdżówki z dżemem i herbata. Po zjedzeniu, mogliśmy pójść z powrotem do pokoju.
– Nadal nie wierzę, że już jesteśmy na obozie! – powiedziałam dziewczynom. Razem poszłyśmy zobaczyć plan dnia na dzisiaj. Okazuje się, że dziś idziemy na plażę, potem będzie obiad, następnie pójdziemy na trening, a potem będzie kolacja. Na dziś jest mało rzeczy do robienia, bo dopiero przyjechaliśmy.
Za trzy minuty jest zbiórka na plażę, ubrałam strój i razem z dziewczynami poszłyśmy na dół.
– Dobra, zdążyłyśmy! – powiedziała Daria.
Na zbiórce, opiekunowie mówią nam zasady bezpieczeństwa i regulamin obozowy. Przez chwilę jest konkurs i w końcu możemy iść nad morze. Na szczęście, dojście na plażę zajmuje nam trzy minuty.
Po pewnym czasie, leżymy już na ręcznikach i się opalamy. Razem z Darią, idziemy trochę postawać na rękach i porobić gwiazdy na piachu. Podchodzą do nas Fabian i Daniel i też próbują robić to co my. Cudownie się bawimy, ale po dwóch godzinach, zbieramy się do powrotu.
O godzinie trzynastej, mamy obiad. Czyli, zupa ogórkowa i kotlet schabowy z ziemniakami i mizerią.
Po obiedzie mamy trochę czasu dla siebie, aby pochodzić po hotelu i oswoić się w nowym miejscu. Z Darią, idziemy na ławki przed budynkiem.
– Ładnie tu – mówię.
– Mi też się tu podoba! – odpowiada mi.
Spędzamy razem czas i po kilku godzinach, znów zbieramy się na zbiórce na trening. Tym razem, stoimy w kimonach. Jest tak gorąco!
Na treningu, najpierw jest rozgrzewka i dziś ćwiczymy techniki. Treningi mamy na dworze w lesie. Już jestem zmęczona!
Po treningu, czyli po godzinie, wracamy do pokojów. Potem idziemy się wykąpać i od razu jest kolacja. Wieczorem już nie ma zbiórki, po prostu idziemy do stołówki. Na kolację zjadłyśmy bułki z szynką albo z serem. Po zjedzeniu, okazało się że mamy jeszcze dziś wyjście na miasto. Jest godzina siedemnasta, a my już jesteśmy spakowane na zakupy.
Na mieście, kupiłam najpierw lody, a potem glutka. To był koniec moich zakupów i po pewnym czasie wróciliśmy do ośrodka…..